9 lipca 2012

Rozdział V

Rozdział 5
Jesteś nienaturalnie normalny.


Harry
Kolejne dwa dni spędziłem w swoim pokoju. Co kilka chwil Liam namawiał mnie na wyjście, ale tłumaczyłem się nieopisaną ochotą na tworzenie pod wpływem alkohol. Rozumiał to, bywał taki naiwny. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit. Czwartek. Wróciłem do ulubionego sposobu egzystowania. Do życia pozbawionego ingerencji kogokolwiek. Kochałem to, kochałem tę wszechobecną błogość i fakt, że wszystko co robiłem, było dla mnie idealne. Było moje. Ciocia wykonała masę telefonów do mojej mamy, ale jedyne co usłyszała to Donnez-lui le temps. Moja rodzicielka rozumiała i w pełni akceptowała te zmienne stany, które często mną władały. Miała pewność, że zawsze sobie radzę. Sam. Alice była jednak bardziej ułożona i nie tolerowała mojego zachowania. Ponadto słyszała moje myśli, bo właśnie weszła do mojej sypialni. Na jej twarzy malowało się przerażenie wymieszane z odrobiną złości.
- Zamierzasz spędzić tutaj resztę wakacji? Prosiłam Cię, byś nie palił w domu. Od dwóch dni nieustannie wlewasz w siebie alkohol. - odniosłem wrażenie,  że lista zarzutów nie miała końca. Uśmiechnąłem się lekko i wsparłem na łokciach by móc na nią spojrzeć.
- Skończyłaś? Nie zamierzam być taki jak Liam. Podporządkowany. Nie będę zwracał uwagi na poprawność tylko dlatego, że sobie tego życzysz. - kobieta na sekundę zacisnęła wargi. Po chwili jednak podeszła nieco bliżej.
- Jesteś moim gościem. Nie uważasz, ze wypadałoby chociaż z nami jadać? Liam się martwił. Wziął całą winę na siebie. - mój kuzyn przesadnie dba o moje dobro. Liczyłem na to, że był przygotowany na wszystko. Przecież mnie znał. Kiedy Alice zauważyła, że nie mam zamiaru nijak jej odpowiedzieć, westchnęła ciężko. - Wy artyści jesteście tacy aroganccy.
- Nie jestem arogancki bo jestem artystą, tylko jestem artystą bo jestem arogancki. - podniosłem się do pozycji siedzącej i wyjąłem z kieszeni spodni paczkę papierosów. Pośpiesznie odpaliłem jednego, na co kobieta pokręciła tylko głową i wyszła, zamykając drzwi z głośnym trzaskiem.
Piątek. Słyszałem głos Zayna. To na pewno był brunet, ten charakterystyczny akcent rozpoznałbym wszędzie. Byłem ciekaw, po co przyszedł. Liam mnie dziś jeszcze nie odwiedził. Czyżby dał za wygraną? Skończył mi się alkohol. Nie znosiłem, gdy tak wolno opuszczał moje ciało. Nie miałem ochoty na rzeczywistość. Potrzebowałem ponownego, niezwykle intensywnego upojenia. Swoją drogą, ciekawe czy Sebastian zorientował się, że ukradłem mu dwie butelki alkoholu o rdzawej barwie. Moje ciało reagowało na brak jedzenia i nadmiar krążącego w żyłach alkoholu. Jedyny plus całej sytuacji? Czułem się jak w domu. Jak wtedy, gdy Antoine mnie zostawił.

Louis
Wróciłem do domu z drobnymi zakupami. W ostatnich dniach miałem bardzo dużo wolnego czasu. Eleanor zajmowała się swoimi sprawami. Zbywała mnie tłumacząc, że musiała pracować. Zayn wciąż kłócił się z Perrie, więc nie męczyłem go nadto swoim towarzystwem. Niall planował krótki wyjazd z Londynu. Byłem ciekaw, czy znajdzie chwilę by się pożegnać, dla zasady. Harry nie wychodził ze swojego pokoju. Zupełnie się we wszystkim pogubiłem. To dziwne, ze nagle wszyscy utonęli w swoich własnych życiach. Zawsze czułem się częścią czegoś wyjątkowego, a na przestrzeni ostatniego tygodnia byłem odrobinę zagubiony. Westchnąłem spokojnie i wszedłem do swojego pokoju. Wyjąłem z kieszeni telefon i doszukałem się w kontaktach Liama.
- Tak, Lou? - jego ciepły głos bez względu na sytuację zawsze przyprawiał mnie o uśmiech. Tak było także w tej chwili. Czułem, że jest szczęśliwy. Tworzyli z Danielle idealną parę. Czasem im tego zazdrościłem.
- Powiedz, że chociaż Ty masz dla mnie czas. Wszyscy gdzieś się rozbiegli. - zmarszczyłem nos i oparłem się na moment o krawędź biurka. Jego westchnienie było bardzo wymowne. No tak, Liam nigdy nie miał zbyt wiele wolnego czasu.
- Przepraszam, ale Danielle kiepsko się poczuła. Chciałbym dotrzymać jej towarzystwa.
- Ale.. nic jej nie jest? Coś się stało? - zmartwiłem się. Dan jest taka krucha. Owszem, jest silna i wytrwała, ale zawsze postrzegałem ją jako niezwykle delikatną.
- Nic takiego. Jest tylko osłabiona po ostatnim treningu, obejrzymy jakiś film u niej, rozumiesz.. - Liam zwykle był szczery względem każdego z nas. Nie miałem powodu by mu nie wierzyć, poza tym gdyby czuła się naprawdę źle, nie zwlekałby z zawiezieniem jej do lekarza. - Ale wiesz, może Ty masz jakiś pomysł jak wyciągnąć Harrego z pokoju? Trwa w dość.. specyficznym stanie. Pomożesz?
- Mogę spróbować, ale nie oczekuj o de mnie cudów. Twój kuzyn chyba mnie nie polubił. - odruchowo wzruszyłem ramionami po czym wsunąłem wolną dłoń do kieszeni w spodniach. Zależało mi na tym, by Harry czuł się tutaj jak w domu. Wyszło na to, że go do siebie zraziłem.
Po skończonej rozmowie bez zastanowienia ruszyłem w kierunku domu Liama. Nie miałem nic do stracenia. Byłem także odrobinę ciekaw co tak naprawdę działo się z naszym Francuzem. Zawsze byłem pewien, że Payne wszystko wyolbrzymiał. Opowiadał o nim jak o kimś niezrównoważonym psychicznie, a Harry okazał się niezwykle ciepłym, uroczym chłopakiem. Miałem mieszane odczucia. Powoli wszedłem na trawnik i już po chwili zapukałem w jasne drzwi. Ostrożnie uchyliła je Pani Alice, witając mnie uśmiechem. Uwielbiałem ją, była zawsze taka pogodna.
- Witaj, Loui. Jeśli przyszedłeś do Liama, to właśnie..
- Przyszedłem do Harr'ego. - przerwałem jej, a ona leciutko się skrzywiła. Spojrzała uważnie na moją twarz i delikatnie uniosła brwi. Była zaskoczona?
- No dobrze, zatem wejdź. Jest na górze. - skinąłem głową w geście podziękowania i wszedłem do środka. W powietrzu unosił się zapach szarlotki. Powoli wdrapałem się po schodach. Pokój Harr'ego był znacząco odizolowany od reszty, ale odniosłem wrażenie, że ów fakt zbytnio mu nie wadził. Stanąłem przed zniszczonymi drzwiami i zapukałem niepewnie. Przez dłuższą chwilę słyszałem tylko ciszę. Zapukałem ponownie. Do moich uszu dotarło kilka słów wypowiedzianych przez Francuza. Słyszałem jak powoli podchodzi do drzwi. Otworzył je agresywnym ruchem i spojrzał na moją twarz. Pierwsza myśl? Chciał mnie zamordować gołymi rękoma. Jego tęczówki zmieniły barwę na ciemniejszą. Wraz z subtelnym ruchem powietrza dotarł do mnie zapach papierosów. Skrzywiłem się odruchowo i zasłoniłem usta dłonią.
- Teraz Ty? - szepnął zachrypniętym głosem i posłał w moja stronę pogardliwy uśmiech. Wsunąłem obie dłonie do kieszeni i uniosłem spojrzenie na jego twarz. Wyglądał strasznie. Jego policzki subtelnie się zapadły.
- Owszem. Nudzę się, może mógłbym..
- Nie. - jego stanowczość była godna podziwu. Uniosłem brew. Nie przyszedłem tutaj by prawić mu morały. Musiałem tylko spędzić z kimś trochę czasu. Zrobiłem delikatny krok w przód by wejść do pomieszczenia i zamknąć za sobą drzwi.
- Och, spójrz, już jestem. - powiedziałem spokojnie, ale z wyraźnym tryumfem. Harry tylko wywrócił młynka oczami i upadł na swoje łóżko. W pokoju panował nieopisany bałagan. Po podłodze walały się ubrania i puste butelki. Okno było tylko lekko uchylone, przez co powietrze zdążyło przesiąknąć zapachem dymu. Nie wierzyłem, ze potrafił spędzać tu tak wiele czasu. Usiadłem na brzegu jego łóżka. Ignorował mnie.

Perrie
- Mam Cię dość, rozumiesz? Wciąż masz o wszystko pretensje, jesteś chłodny, a Twój wzrok zupełnie nieobecny. - w przeciągu kilku sekund moje oczy wypełniły się łzami. Zayn po prostu stał i patrzył jak drżą mi dłonie. Nienawidziłam naszych kłótni.
- Wiec po cholerę ze mną jesteś?! - krzyknął bez skrępowania i przysunął się nieco bliżej. Był wściekły tylko dlatego, że spędziłam kilka chwil z przyjacielem ze szkoły. Był zazdrosny o każdego, kto chociażby na mnie patrzył. Paranoja.
- Bo Cię kocham. - szepnęłam cicho i schyliłam głowę w dół. Jasne kosmyki włosów zasłoniły moją twarz. W gruncie rzeczy nie byłam zła na swojego chłopaka. Byłam zła na siebie. Zayn westchnął ciężko i sięgnął palcami moich policzków. Po chwili uniósł mój podbródek i nakazał na siebie spojrzeć. Pierwsza łza leniwie zsunęła się w dół.
- Wiesz dlaczego jestem zły? - spytał krótko i wolną dłonią odgarnął kosmyk moich włosów, który zgrabnie założył za ucho.
- Bo piłam kawę z Tom'em. - powiedziałam cicho i utkwiłam spojrzenie w jego czekoladowych tęczówkach. Takie chwile upewniają mnie w przekonaniu, że to właśnie w jego oczach się zakochałam.
- Nie.. - pokręcił głową, a ton jego głosu wyraźnie złagodniał. - Jestem zły, bo gdy pytam czy masz dla mnie moment odpowiadasz, że jesteś zajęta. - rozchyliłam wargi by wygłosić zgrabne usprawiedliwienie, ale on nie pozwolił mi dojść do głosu. - Shh, wybacz. Nie wytykałbym Ci tego, każdy potrzebuje chwili dla siebie. Ale jest mi przykro, kiedy w ciągu całego tygodnia nie było mi dane chociażby przytulić mojej dziewczyny. Tęsknię za Tobą, Perrie. Nie traktuj mnie tak.
- Sugerujesz więc, że to wszystko moja wina? - spytałam z wyrzutem, a dłonie bruneta automatycznie zsunęły się z mojej twarzy.
- Nic nie rozumiesz, dajmy temu spokój. - machnął dłonią i wyszedł na taras. Widziałam tylko jak odpala papierosa. Miał rację. Wina leżała tylko i wyłącznie po mojej stronie. To żałosne, że nawet przed samą sobą nie potrafiłam być szczera.

Harry
To niestosowne, ta jego pewność siebie. Przyszedł tutaj bez większego powodu tłumacząc się nadmiarem czasu. Nie sądził chyba, że mu go znacząco umilę? Dziś każda ludzka jednostka miała zakaz wchodzenia w moje myśli. Zakaz jakiegokolwiek komentowania mojej postawy. Louis usiadł tuż obok mnie i rozejrzał się po pokoju. Miał na sobie koszulkę pozbawioną pasków. Wyglądał inaczej. Władało nim swego rodzaju zafascynowanie, choć wtórowało mu zdziwienie. Zerknął na szkicownik leżący na podłodze i podniósł go pewnym ruchem. Nie reagowałem. Przesunął opuszkami palców wzdłuż jego okładki, po czym spojrzał na mnie przez swoje ramię.
- To Twoje rysunki. Mogę zerknąć? - skinąłem lekko głową. Miałem gdzieś co myśli o mnie i mojej sztuce. Jego zdanie nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Mimo to przyglądałem mu się, gdy z tajemniczym uśmiechem przerzucał kolejne strony.
- Są.. ładne. - drugie słowo wypowiedział nieco ciszej, a ja lekko się wzdrygnąłem. Ładne? Pierwszy raz spotykam się z brakiem jakiegokolwiek przesadnego entuzjazmu.
- Tylko tyle? - spytałem chcąc upewnić się, czy mówił poważnie. Zaimponował mi szczerością. Mimowolnie się uśmiechnąłem i po chwili usiadłem obok niego. Miałem ochotę wyjaśnić mu czego symbolem jest każde niedociągnięcie, ale zapewne i tak by nie zrozumiał.. Zerknąłem przelotnie na jego twarz. Droczył się ze mną i był wielce ów faktem usatysfakcjonowany.
- Louis. Wielki krytyk. - prychnąłem cicho i spojrzałem w jego zielone tęczówki. Śmiały się do mnie. Ta jego przesadna pewność siebie powoli mnie irytowała. Było jej zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień.
- Louis Tomlinson. - powiedział z dumą i wysunął dłoń w moją stronę. Dopiero teraz stanęło mi przed oczyma nasze pierwsze spotkanie. Wszystko potoczyło się tak, że nawet odpowiednio się z nim nie przywitałem.
- Harry Styles.. - ująłem jego dłoń i mocno zacisnąłem na niej palce. Chłopak skrzywił się, po czym zaśmiał donośnie. - .. a teraz oddaj. - wyjąłem z jego dłoni swój notes, szybkim ruchem. Na moje nieszczęście spomiędzy stron wysunęła się jedna z fotografii.
- Kto to? - zagarnął w palce dotkliwie zmięte zdjęcie i przyjrzał mu się uważnie. Ja i Antoine. Jego ciekawość była imponująca. Potrzebował wiedzieć wszystko i pytał o to bez skrępowania. Nie wahał się.
- Mój były chłopak. - odpowiedziałem spokojnie, a Louis zadrżał, zapewne odruchowo. Nie spodziewał się, że ktoś taki jak ja nie znajdzie szczęścia w ramionach kobiety? Zabawne.
- T-twój chłopak? Znaczy Ty.. ?
- Tak, Louis. - westchnąłem ciężko i odebrałem mu zdjęcie, by wsunąć je do małej, drewnianej szufladki w szafce nocnej. Brytyjczycy nie spotykają się na co dzień z homoseksualizmem? Jego zdziwienie było wielkie. Spojrzał uważnie na moją twarz, starał się zapewne znaleźć odpowiednie słowa.
- Podoba mi się jego uśmiech. - szepnął niepewnie i zsunął spojrzenie z mojej twarzy. Zerknąłem na niego pytająco, a on wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął. - To jak, Harry Styles, dasz wyciągnąć się do żywych?

11 komentarzy:

  1. północ no i jestem.
    co mogę powiedzieć.. z każdym słowem dopatruje się już czegoś w relacji Harry-Lou, ale wiem, że póki co chyba muszę spokojniej zacząć czytać, a nie łapczywie jedząc zdania po całości. Harry jest taki.. właśnie, arogancji, taki bezczelny czasem, ale tak jest, taka jego natura, która Lou jakby przykrył na chwile pierzyną, jakby na chwile go uśmierzył. Loui ma dobry wpływ na Hazze, przy Nim Harry nie jest taki 'zły' i odpychający za jakiego go pewnie uważają. eh, nic więcej nie mogę napisać, bo tylko bym się powtarzała. uwielbiam w Harrym jeszcze to, że jest sobą, nie udaje i nie próbuje się dostosować, to bardzo dobre.
    jestem oczywiście również ciekawa wątku Zayna i Perrie, bo.. widać, że się kochają, tylko wszędzie goni ten czas, tak samo jak u Eleanor. mam nadzieję, że wszystko się jakoś ukoi.
    wiesz, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz? Komentuję! Ale nie oczekuj ode mnie elokwencji i fajerwerk, gdyż zawsze jak czytam rozdziały spod Twojej ręki czuję się... taka mała i pusta w środku. I teraz odnoszę wrażenie, albo to Ty weszłaś mi do głowy, albo ja do twojej, gdyż u mnie też bohater pije, pali i nie wychodzi z pokoju. To zastanawiające. Czytając kłótnię Zayn'a z Pierre coś mnie jakoś ruszyło. Widać (nawet po tym fragmencie) jak Malik kocha blondynkę. To naprawdę urocze. Żal mi ciutkę Louis'a, gdyż teraz wszyscy go opuszczają, aczkolwiek strasznie podoba mi się jego postawa. Ta pewność siebie, mimo, ze odrobinę irytująca, sprawia, ze uśmiecham się na sama myśl o nim. I jego słowa "Podoba mi się jego uśmiech" - och Lou, to było słodkie. I mimo, ze nie odrzuciłeś Hazzy, ze względu na inną orientację. Rozdział strasznie mi się podoba i mimo,z ę nie błysnęłam inteligencją zabłysnę czymś innym: dedukcją. Czemu Nialler wyjeżdża? Czuję, gdzieś wewnątrz, że on dość sporo namiesza w życiu Styles'a. Ja to wiem, czuję i zdania nie zmienię. (tak, to pewnie moja obsesja, ale no cóż...) Anyway: dziękuję za umilenie wieczora, należy ci się hug. a nawet 'multi-hug' ♥
    Kocham, Weny, spokojnej nocy xx

    [eye-melodies]

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejuuu.. To jest śliczne, nie .. To źle określenie. To jest niezwykłe .. Najwyraźniej nie znajdę odpowiedniego słowa. Musisz mi wybaczyć , jesteś genialna , to opowiadanie jest genialne. Nie mam.najmniejszych wątpliwości co do tego. Najbardziej spodobało mi się, gdy Louis i jego stanowczość postawił na tym, że pomimo braku chęci ze strony Loczka to wszedł do Jego pokoju. Oki nie zanudzam. Miłego pisania <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry odciął się od wszystkich, ale przecież to wszystko jest dla niego czymś naturalnym, czymś codziennym. Li się martwi, a ten pacan, nawet nie chce spróbować, ugh. Właśnie. Liam jest taki opiekuńczy, to jaki jest w stosunku do Dan. Szukać takiego ze świecą i to taką kurde, dużą! Kłótnia Perrie i Zayn`a - coś czuję, że tu nie będzie kolorowo, nie wiem czemu.
    Ale i tak najbardziej lubię tą sceną, kiedy Loui wszedł do niego do pokoju. Dobrze zrobił. Cieszę się, że w końcu się do siebie ' zbliżają ' jak na razie to niewiele, ale jednak coś. Czekam na następny. Xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10:36 AM

    "Podoba mi się jego uśmiech"... To jest tak niesamowite i przełomowe zdanie, że czytałam je kilka razy.. Naprawdę ten rozdział to tak jakby początek Larrego no nie.? Przynajmniej ja tak uważam. Harry się przyznał do bycia gejem, a Louis powiedział, że podoba mu się coś w drugim chłopaku.:) Naprawdę.. Ten rozdział jest świetny. czekam na następny. ~ Anka.x.D.

    OdpowiedzUsuń
  6. trzy papierosy, trzy kawy i pochłaniam wszystko z uśmiechem na twarzy. wielbię Twój talent, wielbię Cię za to, że przy każdym rozdziale mam milion uczuć, które muszę przetrawiać spokojnie. pisz dalej i czyń świat lepszym, jak do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy10:36 PM

    twoje opowiadanie uuumm jedno z najlepszych jakie czytałam ostatnimi czasy ;D nie jestem zza dobra w pisaniu kometarzy ;( ale powiem że moje zucie się wokół niego kręci i to na maksa ;D mam nadzieje że szybko dodasz następny i następny ;D sprawdzam co chwile ale to pewnie jak każdy bo jesteś poprostu genialna ;D bardzo chciałabym cię poznać ;D ale to tylko marzenie ;D jeśli zechcesz zacząć spełniać marzenia to ; follow me @oliwia_chwast ;D ale to jak bd mieć chwile i reszte magii po napisaniu kolejnego cudu ;D kocham ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy10:37 PM

    kocham kocham chcem następny bardzo prosze ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy10:37 PM

    następny prosze ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy10:38 PM

    jesteś genialna a opowiadanie jeszcze lepsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy10:38 PM

    chyba najlepsze twoje opowiadanie ;D

    OdpowiedzUsuń