Rozdział 12
Pomyliłem się. Znowu.
Harry
Czas, który spędzałem z Louis'em działał na mnie jak alkohol; znacząco otumaniał i pozwalał zapomnieć o codzienności, ale przede wszystkim cholernie uzależniał. Minęło już kilka dni odkąd spędziliśmy zimną noc w jego samochodzie. Miał mi za złe ten pomysł, dopadło go drobne przeziębienie. Dziś nie miał dla mnie czasu, musiał załatwić coś ważnego. Postanowiłem, że sam znajdę sobie rozrywkę. W Paryżu często bywam w klubach, dlaczego więc miałbym poskąpić sobie odrobiny zabawy w jednym z londyńskich? Za tydzień wracam do siebie. Czas powinien płynąć zdecydowanie wolniej. Dochodziła ósma. Na zewnątrz panował przyjemny półmrok, a ja przekopywałem właśnie swoją szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Nie przywiązywałem zbyt wielkiej wagi do tego co mam na sobie, dlatego zdjąłem z wieszaka odrobinę wymięta, białą koszulę i pośpiesznie okryłem nią tors. Zostawiłem dwa odpięte guziki u góry, a rękawy podwinąłem do łokci. Czarne, dopasowane spodnie z lekko opuszczonym krokiem wydawały się być okej. Spojrzałem w lustro i odruchowo przeczesałem palcami swoje włosy.
Przed dziewiątą byłem już w jednym z lokali. To zabawne, że bez przesadnych poszukiwań od razu trafiłem na klub dla gejów. Szczerze? Miałem ochotę kogoś poznać i być może spędzić tę noc nieco inaczej, niż każdą poprzednią. Niech się dzieje co chce, je suis prêt! Dzielnie przeciskałem się przez spory tłum, zajmujący parkiet. Nie obyło się bez wymierzenia mi kilku ciosów łokciem. Zresztą.. zanim doszedłem do baru, udało mi się wpaść na co najmniej kilka osób. Moim oczom ukazał się wielki regał z alkoholami. Już prawie dotykałem barowego blatu, gdy nagle po raz kolejny przylgnąłem do czyichś pleców uprzednio się potykając. Moja koordynacja ruchowa pozostawia wiele do życzenia.
- Mógłbyś uważać jak chodzisz?
- Przepraszam, nogi same mi się plączą. - powiedziałem do faceta na którego przed momentem wpadłem, a gdy odwrócił się w moją stronę, zamarłem na krótką chwilę. Miałem przed sobą Louis'a. Tak, Louis'a Tomlinsona. Mojego Lou. Gdy dostrzegłem na jego twarzy coś pomiędzy przerażeniem, a chęcią natychmiastowej ucieczki, zaśmiałem się głośno. - Co Ty tu do cholery robisz? - sytuacja była naprawdę komiczna. Kogo jak kogo, ale jego nie spodziewałbym się tutaj spotkać.
- Ja, emm.. - zacisnął wargi i spojrzał na mnie błagalnie. Było mu wstyd. Dotknąłem delikatnie jego ramienia i uśmiechnąłem się, w ten specyficzny dla siebie sposób. Chłopak odrobinę się uspokoił. - Pozwolisz postawić sobie drinka? - mruknąłem z ironią, gładząc palcami materiał jego koszulki.
- Nie naśmiewaj się! - wrzasnął z oburzeniem, ale po chwili sam się roześmiał. Miałem mieszane odczucia. Ten kretyn naprawdę wstydził się tego kim jest? Był najszczerszą osobą, jaką udało mi się poznać. Kolejne rozczarowanie. Lou poklepał dłonią wolne, barowe krzesło prosząc, bym zajął miejsce obok niego.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałem spokojnie, uparcie patrząc w jego jasne tęczówki. Pokręcił głową i przycisnął wargi do niskiej szklanki, wypełnionej czymś kolorowym. - Kto wie?
- Eleanor. - wzruszył ramionami i otulił spojrzeniem własne dłonie. No tak, że też się nie domyśliłem. Poprosiłem kelnera o whisky z colą i ponownie spojrzałem na szatyna.
- Nikomu nie powiem. - szepnąłem mu na ucho, po czym szybko opróżniłem swoją szklankę. Skrzywiłem się, gdy znajomy smak otulił moje podniebienie. Czułem, że moja obecność mu wadzi. Chyba już i tak wystarczająco popsułem mu wieczór. - Baw się dobrze - poklepałem jego ramię na odchodnym. Po chwili jednak on ujął moja dłoń, wstając z krzesła.
- Curly. Zostań. - przyciągnął mnie ku sobie, a kąciki jego warg drgnęły leciutko. W tej ksywce było coś, co sprawiało mi przyjemność. A raczej.. ton głosu Louis'a mi ją sprawiał. - Nie wstydzę się tego. Możesz powiedzieć komu zechcesz. - wolną dłonią odsunął grzywkę z twarzy i spojrzał na mnie uważnie. Pokręciłem głową, przyglądając mu się przez chwilę. Miał w sobie coś z typowego człowieka. Władały nim obawy, ba, mnóstwo obaw. Na co dzień grał ułożoną przez siebie rolę. Poznałem go, polubiłem, a teraz wyszło na to, że najzwyczajniej w świecie mnie okłamywał. To drobiazg, ale czułem, że skrywał przede mną przynajmniej połowę siebie. Pytanie, czy polubię nowego Louis'a? Louis'a geja, którego poznałem właśnie dziś? Nie spodziewałem się, zaskoczył mnie. Podoba mi się to.
Perrie
Kiedy Zayn zgodził się na spotkanie, odetchnęłam z ulgą. Zależało mi na nim, jak jeszcze nigdy na nikim. A Tom? Był tylko moim przyjacielem. Po kilku drinkach najzwyczajniej w świecie zakręciło nam się w głowach i.. No właśnie. Zraniłam Zayn'a. Zraniłam dogłębnie chłopaka, który był dla mnie wszystkim. Dlaczego wierzyłam, że mi wybaczy? Że pozwoli naprawić ten błąd? Kochał mnie, co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości. Założyłam turkusową sukienkę, tę, którą dostałam od niego na ostatnie urodziny. Lubił ją, a raczej.. lubił mnie w niej. Czekałam na niego, odrobinę się spóźniał. Chciałam poczęstować go kawą, pora była jak najbardziej odpowiednia. Miałam też nadzieję, że zgodzi się zjeść ze mną śniadanie. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, zerwałam się z sofy i szybko pobiegłam do przedpokoju. Nacisnęłam delikatnie na metalową klamkę, by już po chwili spojrzeć na twarz bruneta. Trzymał między wargami tlącego się papierosa. Jego policzki okalał kilkudniowy zarost, a niedbale wsunięta w spodnie koszula dopełniała całość. Tak, tęskniłam za nim. Tęskniłam za moim Zayn'em. Uśmiechnęłam się lekko, wpuszczając go do środka. Chłopak zgasił papierosa w stojącej obok doniczce i wszedł za mną.
- Słucham. - przystanął w korytarzu i spojrzał na mnie. Jego tęczówki, wcześniej emanujące nieopisanym ciepłem i uczuciem, w chwili obecnej zdawały się karmić mnie chłodem.
- Nie wejdziesz? Zaparzyłam kawę.. - szepnęłam spokojnie i odruchowo zacisnęłam palce na materiale swojej sukienki. Brunet pokręcił tylko głową, uśmiechają się z wyższością.
- Przyszedłem porozmawiać, bo nie dajesz mi spokoju. Kawy mogę napić się u siebie. - skinęłam niepewnie głową i wskazałam na sofę.
- To może chociaż usiądź. - Zayn niechętnie zajął miejsce na kremowej sofie i na powrót wlepił we mnie natrętne spojrzenie przepełnione nieuczuciem. Usiadłam tuż obok niego, starając się powstrzymać łzy, który cisnęły mi się do oczu.
- Chciałam Cię przeprosić. Ja i Tom, my.. po prostu za dużo wypiliśmy i..
- Nie, Perrie. Nie. - chłopak wstał i ukucnął przede mną. Zadrżałam, gdy dotknął dłońmi moich odkrytych kolan. - To nie była jednorazowa akcja, okej? Ty nie miałaś dla mnie czasu od wielu dni przed tym wydarzeniem, bo jadałaś z nim kolacje, chodziłaś z nim na spacery i piłaś herbatę, też z nim. Nie chodzi o to, że go pocałowałaś a o to, że był dla Ciebie ważniejszy niż ja. Może przez minutę, może przez sekundę, ale był.
- Ale Zayn, ja.. - szepnęłam drżącym głosem i pospiesznie ujęłam jego dłoń. Po chwili jednak on wstał, a ja poczułam jak pierwsza słona kropla otula mój policzek. Miał rację. Miał cholerną rację.
Eleanor
Wsypałam do szklanej miseczki trochę musli i suszonych owoców. Całość zalałam jogurtem. Mama bacznie obserwowała każdy mój ruch, a ja tylko uśmiechałam się szeroko dostrzegając, jak zagląda przez moje ramię. Wszystko wracało do stosownej normy. Mój organizm wciąż nie tolerował niektórych produktów, ale czego ja się spodziewałam? Że rzucę się na wszystko i po prostu będzie dobrze? Dotarło do mnie, jak bardzo to wszystko było głupie. Jak bardzo ja byłam głupia.
- Mamo.. jem, widzisz? - zaśmiałam się, uprzednio upychając policzki przyrządzonym przez siebie śniadaniem. Rodzicielka pokiwała tylko głową i wróciła do swojej filiżanki z kawą. Podreptałam na górę, do swojego pokoju. Zerknęłam na telefon. Jedna nowa wiadomość. "Harry dowiedział się o mnie i.. chyba mi z tym dobrze :)" Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu i usiadłam na brzegu łóżka. Nie rozumiałam dlaczego Lou ukrywał przed resztą fakt, że jest gejem. Przecież to nie czyniło go gorszym. Wszyscy kochamy go za to specyficzne poczucie humoru, uśmiech, spojrzenie.. za to jakim cudownym i troskliwym jestem facetem. To, że kobiety go nie interesują niczego nie zmienia. Ale to moje zdanie, Tommo miał własne. Uważał się za gorszego. A później.. później pojawił się Harry, który wszystko odrobinę skomplikował, bo przecież Louis nie wyszedłby na środek i nie powiedziałby hej, też jestem gejem, jak Harry. Od razu złapali kontakt, bo Lou czuł się przy nim swobodnie. Czuł się sobą. Ciekawe czy coś między nimi się zmieni, teraz, kiedy Francuz już wie, że Louis się we mnie nie kocha. To zabawne. Znam Tomlinsona od dzieciństwa i nigdy, ale to nigdy nie było między nami czegoś ponad przyjaźń. On mnie kochał, zawsze, ale na swój sposób. Tak jak ja jego. Jest facetem, spędzaliśmy ze sobą zawsze mnóstwo czasu, pisaliśmy do siebie sms'y.. a mimo to nigdy nie poczułam do niego czegoś więcej.
Niall
Nie odważyłem się wyjawić Liam'owi prawdy. Bałem się jego reakcji, bałem się co sobie o mnie pomyśli. Jego kuzyn obiektem mojej bezpodstawnej fascynacji? Nawet w mojej głowie brzmiało to jak totalny absurd. Harry był sobą i chyba ten fakt imponował mi najbardziej. Myślał i zachowywał się zupełnie inaczej niż ludzie, których poznałem przed nim. Miałem tydzień, by złapać z nim lepszy kontakt. Miałem tydzień, przy przykuć jego uwagę. To wykonalne? Ciekawe, jakich lubi facetów. Powinienem zapytać Liam'a o wcześniejsze związki Francuza. Popadłem w jakąś obsesję, to powoli zaczyna mnie przerażać. Nie czułem czegoś wewnątrz. Swoją drogą.. nie wierzyłem w miłość. Chciałem po prostu się do niego zbliżyć.
Hej, specjalnie to zrobiłaś! Sprawiłaś, że dałabym sobie rękę uciąć, że Lou jest zakochany w El. Bo właściwie jest, ale w inny sposób. Dlaczego mi to robisz?
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem tak niesamowicie pozytywnie zaskoczona orientacją Louisa. Tylko muszę się poskarżyć, że znów czuję niedosyt Larry'ego. Dlaczego musisz kończyć w takich momentach?
Cóż, po tym rozdziale mam wrażenie, że już nic nie stoi na drodze, by Harry i Lou byli razem. Aż w końcu zapala mi się czerwona lampka. Harry wyjeżdża. Za tydzień ma wyjechać z powrotem do Francji. Co ja pocznę?
No i jeszcze Niall. Chryste, jak ja kocham tego małego Irlandczyka. Cóż, jeśli Harry mu się... podoba(?), to tak bardzo bym chciała, żeby ich znajomość rozwinęła się w dobrym kierunku. Naprawdę, nie chcę, żeby miał złamane serce. No ale Louis... Dlaczego mieszasz mi w głowie?
Jeszcze na koniec dodam, że uważam, iż Zayn postąpił słusznie. Spójrz, na końcu tego akapitu nie ma pytania ;)
Dobrze, cóż, piszę ten komentarz od czterech już minut, a to chyba za wiele. Czekam do jutra, x
no , ale skoro Zayn jest wolny i miejmy nadzieję , że Harry będzie z Lou , może powstać Ziall. ;>
OdpowiedzUsuńHeh , to będzie ciekawe , bo ja sobie dam rękę uciąć że Lou czuje coś do Hazzy , i na odwrót tylko że jeszcze może obydwoje nie zdają sobie z tego sprawy . A jak się jeszcze nasz kochany Irlandczyk wtrąci to będę bardzooo ciekawie :D Ciekawi mnie też co to będzie dalej z Zayn'em i Perrie . Wydaje mi się że dobrze zrobił że jej nie wybaczył < póki co > . No to ja teraz czekam z niecierpliwością do jutra ( mam nadzieje :D ) na next'a (: xx
OdpowiedzUsuńNie wierzę, Lou gejem? *.* Co jak co ale tego po nim najmniej spodziewałam się, zwłaszcza, że on i Elenor... To takie skomplikowane... Ale podoba mi się taki obrót spraw. Teraz będzie łatwiej się i jemu i Harremu do siebie zbliżyć :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest super, ale ma jedną wadę. Za mało jest nim wydarzeń z perspektywy Louisa i Harrego. Bo oni są tak jakby postaciami głównymi... I myślę, że powinno się dziać więcej rzeczy z nimi, dłuższe, że tak powiem 'odcinki'? Wybacz, nie wiem jak to nazwać XD
I o wiele lepiej się czyta o nich czy o takiej Parrie, która swoją drogą mnie strasznie irytuje. Jest tępa i głupia. Przepraszam, musiałam to napisać ^^
I mam jeszcze jedną uwagę. Tam w perspektywie Perrie napisałaś coś takiego: "przepełnione nieuczuciem". Troszkę to śmiesznie brzmi, nie sądzisz? Moim zdaniem wiele lepiej było by gdyby na miejscu 'nieuczucia' znalazła się nienawiść czy odraza?
To tylko sugestia, nie musisz się mnie słuchać ^^
Ale po za tym wszystko jest super i rozdział podoba mi się <3
[ tina-kawaii.blogspot.com ]
Staram się skupiać uwagę na każdym bohaterze. Nie dzielę ich na ważnych i mniej ważnych, ponieważ znam osoby, które lubią czytać O Niallu czy Eleanor chociażby. Dlatego czasem pojawia się wątek kogoś poza Lou czy Hazzą. Ale wezmę to pod uwagę w kolejnych rozdziałach. Odnośnie mojego słowotwórstwa.. to był zamierzony zabieg ;) spójrz na tytuł wcześniejszego rozdziału. Lubię dodawać "nie" przed wyrazami, tworząc w ten sposób banalne zaprzeczenia. Takie słowa oddają moje myśli, a i wszyscy czytający zapewne nie mają problemu z ich odczytaniem.
UsuńDziękuje za uważne czytanie i chęć wyrażenie opinii. xx
Miałam napisać długi komentarz. Miałam. Jasne, wierzysz w to, ze to zrobię? To niewykonalne. Przeczytałam wszystkie 5 rozdziałów na jednym wdech i teraz mam w sobie tyle emocji, ze chyba padnę. Naprawdę rozdziały są tak emocjonalne, a i w mojej głowie każda postać szepce swoją kwestie. Swoje myśli. Wbrew pozorom Ty swoim opowiadaniem tworzysz w mojej głowie uczuciowy burdel, wiesz? Bo Zayn - cholera, tak mi go szkoda. Chce zostać bezuczuciowym skurwielem? Już to widzę jak mu się udaje. Aczkolwiek, to, że wreszcie zgodził się na spotkanie z blondynką powoduje u mnie skurcz serca. Bo on nie wybaczy. Dalej Liam - ma kuzyna geja, przyjaciela dwu-ligowca oraz ukrytego geja i no malika. Zaiste ciekawa grupka. Wiesz podobało mi się ten męski wieczór w poprzednim rozdziale. Wszyscy przyszli do Daddy'ego bo on jest ostoją 'normalności'? chyba tak. Nialler.... cholera! Jak już jestem tym dwu-ligowcem, to oczywiście musiał się zadłużyć w Hazzie, co nie? Ależ oczywiście, że nie ma nic przeciwko, jak najbardziej to popieram, tylko, że... Irlandczyk zostanie skrzywdzony. Bardzo skrzywdzony. Tak mi go szkoda, ale sam teraz popada w obsesję na temat Francuza. A to nigdy ni kończy się dobrze. Wyczuwam tutaj załamanie psychiczne. Kurcze. Lou - kretynie jeden! Boisz się prawdy o sobie? Matko. Ty debilu lukrowany. No ale to Twoje życie (nawet jeśli tylko na popierze) tak więc nic już nie mówię. Lepiej się ujawnij prędzej niż potem mają wyjść jakieś niesnaski. No i Hazz - oho kogoś tutaj bierze na Louis'a. Nawet jeśli jest to odwzajemnione, nie wolno niszczyć innych. I dobrze wiesz, że ma tu na myśl Nialler'a. No ale to Hazz, człowiek który nie specjalnie myśli o sobie. Domyślam, się że niedługo koniec pierwszego sezonu, tak? Czyli jakaś przerwa? Kurcze. Trudno przeżyję, bo czekać na twoje rozdziały to tylko rozkosz, naprawdę. Piszesz tak niesamowicie delikatnie i tak ślicznie, ze czytając kolejne słowa mam wrażenie, ze czytam profesjonalną książkę, wiesz? No ale to tylko jest na plus, okruszku.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak kocham twoje opowiadanie, ciebie i jak cholernie tęskniłam za Tobą. xx
niespodziewany obrót sytułacji co kocham w twoim stylu literackim :d rówinież ciesze się z faktu iż Lou przyznał się do tego że jest homoseksualny a raczej , wiesz o czym mówie :D kocham to opowiadanie bardzo mocno :D moja mordka cieszy się na samą myśl o tym :D raduje mnie fakt że kolejny "listek mięty" trafił na swoje miejsce :D
OdpowiedzUsuńMiętowa :D
O ja jebie. *_____*
OdpowiedzUsuńLou . Harry. Klub. Gej. Eleanor. Inna miłość. Prrerie. Zayn. Łzy. Niall. Kuzyn Liama. Uczucie.. No i złamane serce będzie :(
To tylko urywki , bo jestem nabuzowana tym wszystkim. No bo Lou w klubie i ze on .. Nieee , czegoś takiego się nie spodziewałam.. Najbardziej szkoda mi Nialla .. Biedaczek no :( rozdział taki ze owkurwęjegomać ! Zajebisty. Zresztą jak zawsze, ale tym razem awww. :3
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! przepraszam. wiedziałam, wiedziałam, że Lou jest gejem, wiedziałam, że Els o tym wie. wiedziałam i się teraz cieszę jak głupia, naprawdę. nie wiem co napisać.. to mnie fascynuje, jak jakąś niedojrzałą dziewczynkę, ale.. sprawiłaś mi tym po prostu radość, choć podświadomie wiedziałam, że tak jest. mam jednak nadzieję, że teraz wszystko będzie szło w dobrą stronę, choć nie zdziwiłabym się, że teraz coś nagle by się stało, bo życie jest okrutne. jeszcze bardziej mnie przeraża fakt, że Harreh za tydzień wraca do Francji. mam nadzieję, że Lou do tego nie dopuści, cokolwiek, naprawdę. boję się, martwię.
OdpowiedzUsuńco do Perrie.. miałam wrażenie, że chłopak za szybko jej przerwał ostatnio, gdy chciała się wytłumaczyć, a teraz, gdy była okazja, znów nie dał jej prawie dość do słowa. wiem, że Ona go kocha, ale rzeczywiście postąpiła źle, bardzo źle, tylko dlaczego dopiero teraz się spostrzegła, kiedy teraz już wszystko runęło. Zayn ją kochał, kocha ją jak nikogo i dlatego to Ona mogła go tak mocno przetrącić. wiem, że On chciałby z Nią być, ale nie potrafi.. po tym co zrobiła.
Eleanor.. ach, cieszę się, że wraca do normy. wiesz, że dzięki Twojemu opowiadaniu nie mam o Niej, aż tak złej opinii, jaką mogłabym o Niej mieć? jest urocza, bardzo!
zapomniałam z tego wszystkiego o Niallu. teraz to On ma wielki problem. nie wiem co siedzi dokładnie w Niallu, nie widzę tej pasji związanej z Harrym, ale może ja sama ją odpędzam byleby tylko Hazz był z Lou. nie wiem, jestem dziwna. w każdym razie mam nadzieję, że blondyn nie będzie w żadnym wypadku cierpiał, bo osobiście źle znoszę, gdy On cierpi.
dziękuje Ci za ten rozdział, poprzedni uważałam za najlepszy, ale co się okazuje? że zaskakujesz z rozdziału na rozdział i całe Twoje opowiadanie jest najlepsze! dziękuje.
Tego to ja się nie spodziewałam nawet w najśmielszych snach... Louis gejem?
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że opowiadanie jest o tematyce bromance, owszem. Pokazałaś nam cudownego francuza geja ignoranta... Być może - a raczej na pewno - biseksualnego Nialla, ale Louisa?
To było zbyt skomplikowane... A ty w zawikłaniach się miłujesz, więc dlaczego ja się dziwię?
Druga rzecz... To jak Zayn potraktował Perrie. Powinno być mi żal dziewczyny, skoro jej były chłopak zachował się w rozmowie z nią jak największy cham, ale jest zupełnie odwrotnie. Nie wiem, czy to wina mojej specyficzności, czy odmiennego stylu... Może obydwóch tych czynników, kto wie... Jednak wczuwając się w ich połączenie, a raczej kreację Zayna, chcę powiedzieć, że strasznie, ale to strasznie mi zaimponowałaś. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, ale taka jest prawda... Bo ja uwielbiam takiego Zayna 'skurwiela'. Sama go takiego kreuję. Tak więc pomijając fakt, iż to powyżej to okropny brak składni, mówię w pełni świadomie: uwielbiam cię! I tak zostanie!
Zabarykadowana wysnutymi marzeniami, trwam w oczekiwaniu na kolejne, jeszcze piękniejsze słowa Miętowego Poniedziałku.... ♥