8 lipca 2012

Rozdział IV

Rozdział 4
Jesteśmy marzycielami, czy po prostu jesteśmy bardzo samotni ?


Louis
Film był doskonały! Tak bardzo żałuję, że El nie mogła go ze mną zobaczyć. Chętnie obejrzę go jeszcze raz, jeśli tylko będzie miała ochotę ze mną pójść w wolnej chwili. Zayn bawił się równie dobrze co ja, przez większą część seansu chichotaliśmy jak dzieciaki. Harry natomiast siedział niewzruszony. Wyglądał na przygnębionego. Nie chciałem pytać o przyczynę. Jego twarz jak gdyby pobladła. Zniknął gdzieś ten nienaganny uśmiech, który dane mi było oglądać podczas naszego niedzielnego spotkania. Co kilka chwil zerkałem w jego stronę, starając się zarazić go uśmiechem, ale nic nie wskórałem. On tylko patrzył na ekran, a myślami był zupełnie gdzieś indziej. Może nie powinienem był proponować mu wspólnego wyjścia? Chciałem tylko lepiej go poznać, chciałem by polubił towarzystwo moje i moich przyjaciół. Wydawał się niezwykle sympatyczną osobą. Kroczyliśmy właśnie kinowym holem, który prowadził do wyjścia. Zayn wciąż powtarzał najśmieszniejsze powiedzonka z komedii którą przed momentem obejrzeliśmy, a ja wtórowałem mu gromkim śmiechem. Szatyn kroczył po mojej prawej stronie, nieustannie milcząc. Byłem pewien, że zakrząta sobie głowę czymś naprawdę poważnym, a sam film nie miał na to zbyt wielkiego wpływu. Zacząłem się o niego martwić, nie wyglądał dobrze.
- Hey, Harry.. wszystko ok? - spytałem cicho, otulając spojrzeniem profil jego twarzy. Niechętnie uniósł wzroku ku górze i skierował go w moją stronę. Mógłbym przysiąc, że w jego jasnych tęczówkach malował się nieopisany ból.
- Tak. To znaczy.. kiepsko się czuję. - wyszeptał spokojnie, po czym wsunął dłonie do kieszeni spodni i ponownie zerknął na swoje buty. Nie byłem do końca pewien, co było powodem jego złego samopoczucia.
- Mogłeś powiedzieć nam wcześniej. Widziałem, jak męczyłeś się podczas seansu. - wytłumaczyłem, a on tylko lekko się uśmiechnął. Zacisnął wargi i przystanął na moment. Odsunął z czoła kilka brązowych loków.
- Może to dlatego, że film był gówniany? A może to przez obiad cioci? Nie wiem. - ściągnąłem brwi i nieco uważniej przyjrzałem się jego twarzy. Dlaczego film mu się nie podobał? Każdy lubił dobre komedie. Każdy z poczuciem humoru, którego naszemu Francuzowi najwyraźniej brakowało. - Trafię do domu. Trzymajcie się. - machnął jeszcze tylko pożegnalnie dłonią i odszedł. Szczerze? Byłem zaskoczony.
- A temu co? - Zayn wskazał palcem na znikającą w mroku postać chłopaka. Wzruszyłem ramionami. Zamiast czuć złość, począłem się jeszcze bardziej o niego martwić. To do mnie niepodobne, ale Harry był nadzwyczaj ciekawym człowiekiem. Czyżby Liam miał rację odnośnie jego bezpodstawnych zmian nastrojów?

Eleanor
Zaparkowałam samochód na podjeździe. Zmęczenie jakie mną władało było naprawdę wielkie. Powoli weszłam do domu i wspięłam się po schodach. Mama zapewne już spała, godzina była do tego co najmniej odpowiednia. Sama praca to nic w porównaniu z wiecznie niezadowolonym klientem, który miał masę uwag odnośnie tego jak wyglądam. Stwierdził, że powinnam zrzucić kilka kilogramów. Nigdy nie myślałam o tym by przejść na dietę, bo wydawało mi się, że mam niezłe proporcje. Jak się jednak okazało, nie do końca. Cóż, czeka mnie mnóstwo pracy nad sobą. Weszłam na moment do łazienki i pozbyłam się ubrań. Stanęłam w samej bieliźnie przed sporym lustrem i uważnie przyjrzałam się swojemu ciału. Może faktycznie warto poświęcić mu więcej uwagi? Poszukam jakichś skutecznych ćwiczeń i nauczę się przygotowywać lżejsze posiłki. Skinęłam głową na potwierdzenie swoich myśli. Już po chwili wzięłam szybki prysznic i założyłam ulubioną piżamę. Muszę wypocząć, za kilka dni kolejne zdjęcia. Muszę się starać, od tego zależy moja przyszłość. Opuściłam łazienkę i usiadłam na brzegu łóżka. Powietrze w pokoju pachniało suszonymi owocami. Uwielbiam te perfumy, są subtelne, używam ich na co dzień. Sięgnęłam po telefon i zauważyłam, że Lou przysłał mi wiadomość.
" Cześć, brzydalu. Śpisz? Film był genialny! Zabiorę Cię na seans, obiecuję. Słodkich snów :) xx "
Uśmiechnęłam się i pokręciłam delikatnie głową. Cieszę się, że udało mi się go namówić i obejrzał pokaz premierowy razem z Zayn'em. Miałam do siebie żal, bo wiedziałam jak bardzo mu na tym zależało. To smutne, ze zatracałam się w pracy, ale nie miałam wyboru. Musiałam myśleć przyszłościowo. Ułożyłam się na łóżku i wtuliłam policzek w brzuch pluszowego misia. Ciekawe czy Harry był zadowolony ze spotkania ze mną. Nie byłam wymarzoną przewodniczką, ale nie zależało mu chyba na zwiedzaniu miasta. Odniosłam wrażenie, że lody były dla niego najważniejsze.

Harry
Wszedłem do domu. Starałem się nie narobić przy tym hałasu, miałem świadomość, ze zapewne wszyscy już śpią. Zamknąłem drzwi i odłożyłem klucz na blat drewnianej komody w przedpokoju. Udałem się na górę, by zamknąć się w swoim pokoju i znacząco odizolować. Dotarło do mnie, że nie potrzebuję wokół siebie ludzi. Mógłbym te wakacje spędzić sam. Że też wierzyłem, ze będę potrafił wpasować się w tutejszą atmosferę. Wszystko, dosłownie wszystko mnie irytowało. Tęskniłem za Paryżem i tą specyficzną wiążącą się z tym miastem samotność. Zsunąłem z ramiona ciemną marynarkę i rzuciłem jej materiał na łóżko. Uchyliłem okno i pośpiesznie odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się mocno, a powieki mimowolnie opadły w dół. Ludzie byli dla mnie zdecydowanie za mili. Nie wiedzieli jak wielkim byłem chamem, próżnym egoistą i dupkiem. Usiadłem na małym parapecie i spojrzałem w niebo. Księżyc wciąż mi się przyglądał. Zdawać by się mogło, że sobie ze mnie kpił. Dopaliłem papierosa i rozejrzałem się po pokoju. Był szary, zupełnie jak moje życie. Ze złością uderzyłem pięścią w ścianę i ciężko westchnąłem. Usiadłem na łóżku, uprzednio wyjmując spod poduszki swój szkicownik. Lampki zdobiące framugę łóżka były jedynym źródłem światła. Zajrzałem do ostatnich stron notesu, by wyjąć zza okładki kilka zdjęć. To takie żałosne, że wciąż je mam. Czasem wydawało mi się, że z każdym kolejnym dniem zamiast dorastać, cofałem się i byłem coraz to większym gówniarzem. Na pierwszym zdjęciu uśmiechałem się tak szeroko, jak tylko to możliwe. U mojego boku stała mama. Miała na sobie żółtą sukienkę, wyglądała tak pięknie. Kąciki moich ust drgnęły na wspomnienie chwili, w której owa fotografia była wykonana. Odłożyłem ją, by skupić uwagę na kolejnej. Mały Harry i zaledwie o rok starszy Liam na placu zabaw, w wielkiej piaskownicy. Nasze mamy starały się wychowywać nas jak braci. Wydawać by się mogło, że było to zupełnie łatwe, przecież nasze charaktery nie mogły być przesadnie kontrastowe. Los jednak chciał inaczej. Liam wyrósł na ułożonego, porządnego faceta, który znalazł piękną dziewczynę i był szczęśliwy. Czasem pracował w małym sklepiku na rogu. Pomagał swoim rodzicom. Ja? Wyrosłem na zarozumialca, który starał się usilnie wierzyć w swoją sztukę. Nie miałem nikogo poza mamą, którą od tak zostawiłem, samą, tylko po to by przekonać się jak żyje się poza granicami Francji. Ostatnie zdjęcie budziło we mnie największe emocje, bo gdy tylko trzymałem je w dłoniach, miałem ochotę podrzeć je na drobne kawałeczki. Ja, wtulony w tors wyższego prawie o głowę chłopaka o krótkich, jasnych włosach. Trzymał na nosie okulary z czarnymi oprawkami i uśmiechał się tak pięknie.. najpiękniej. Moje powieki były przymknięte. Pamiętam tę chwilę, rozkoszowałem się zapachem jakim dysponowała jego koszulka. Antoine był moją pierwszą miłością. Długo po tym jak mnie zostawił wierzyłem, że jedyną. Nie chciałem nikogo poza nim. Nie myślałem o nikim. Podczas tych kilku miesięcy stworzyłem kilkanaście najlepszych szkiców. To niesamowite do jakiego skrajnego doprowadził mnie stanu. Dla niego byłem tylko przelotnym romansem. Nic dziwnego, pieprzyliśmy się gdzie tylko popadnie. Różnica była taka, że ja go kochałem, a on był mną.. po prostu zachwycony. Do dziś chodzą mi po głowie jego szepty. Sposób w jaki wymawiał Vous êtes seulement le mien. Na samo wspomnienie moim ciałem władały dreszcze. Czyż to nie żałosne, że zdarza mi się myśleć, że utknąłem w czasie w którym nazywałem to co było między nami miłością? Powinienem był spalić za sobą wszystkie mosty. Szybko wsunąłem zdjęcia między strony szkicownika i rzuciłem nim o drewnianą podłogę. Wplotłem place w swoje gęste włosy i wtuliłem przymknięte powieki we własne nadgarstki. Życie pełne gówna. Kim ja właściwie teraz jestem?

Liam
Słyszałem jak Harry trzasnął drzwiami. Mógł zrobić to choć odrobinę subtelniej. Odwiedziłbym go, gdyby pocałunki Danielle nie zagarnęły sobie całej mojej uwagi. Uwielbiałem gdy spędzała ze mną noce. Czułem się spełniony. Czułem, że mam ją przy sobie. Nie musiałem się martwić, nie musiałem wysyłać wiadomości z błahymi pytaniami odnośnie jej samopoczucia. Czułem się szczęśliwy, gdy mogłem trzymać ją w ramionach. Jej czuły uśmiech przyprawiał mnie o zawrót głowy. Był teraz z ledwością dostrzegalny, moją sypialnię otuliła naprawdę natrętna ciemność. Wątłe uda szatynki ściśle zaciskały się na moich biodrach. Doprowadzała mnie do szaleństwa każdym kolejnym ruchem. Jej wargi były słodkie, a mimo to zdawały się parzyć moją skórę. Ów zabieg należał jednak do niezwykle przyjemnych. Wiedziałem, że z chwili na chwilę potrzebowałem czuć ją coraz bliżej. Danielle to wychwyciła i zachichotała z wyższością. Ujęła w smukłe palce materiał mojej koszulki bo obu stronach.
- Zdejmij... -  szepnęła przeciągle. Podniosłem się do pozycji siedzącej, by pomóc jej w pozbyciu się zbędnej koszulki. Lubiłem gdy była pewna siebie i zdecydowana. Po krótkiej chwili wpiła się na powrót w moje wargi. Sposób w jaki na mnie działała chyba zawsze będzie mnie zadziwiał. Wszystko było takie idealne, tylko dlatego ze ją kochałem?
Po upływie kilku minut, które zdawały się być sekundą, leżeliśmy oboje w samej bieliźnie darząc się kolejnymi pieszczotami. Uwielbiałem patrzeć jak wierci się niecierpliwie pod moim ciałem, gdy dotykałem wargami najczulszego punktu znajdującego się na jej szyi. Zadrżała, gdy moje dłonie zsunęły się na jej biodra, a palce lekko zacisnęły na jej delikatnej skórze. Była najdoskonalszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Była moim aniołem, bez względu na to, czy uciekaliśmy przed deszczem wzdłuż ulic Londynu, czy jedliśmy podwieczorek na tarasie. Bez względu na to, czy płakała, czy drżała z nadmiaru pozytywnych doznań. Była najlepszym, co mnie spotkało i w chwilach zwątpienia byłem wdzięczny losowi, że pozwolił nam się poznać. Jęknęła cicho, gdy zsunąłem z jej wątłych ramion cieniutkie ramiączka stanika..

Harry
O piątej nad ranem skończyły mi się papierosy. Nie spodziewałem się, że wypalę dwie paczki w ciągu jednej nocy. Usiadłem na podłodze pod małym oknem i odetchnąłem spokojnie. Musiałem wyjść póki większość ludzi wciąż spała. Narzuciłem na ramiona wymiętą marynarkę i opuściłem swój pokój. Liam mówił, że stacja benzynowa znajduje się całkiem niedaleko. Kupię papierosy i jakiś słodki alkohol. Ten stan przesadnej trzeźwości zdecydowanie mi nie służył. Wyszedłem na podwórko i skierowałem swe kroki w stronę ulicy. W powietrzu wisiała delikatna mgła, było rześko i przyjemnie. Na trawie leżała leniwie subtelna warstwa rosy. Po kilku chwilach intensywnego spaceru, dotarłem do celu. Wszedłem do oświetlonego pomieszczenia. Nienaturalny uśmiech szczupłej ekspedientki sprawił, że pytająco uniosłem brwi.
- Słucham Pana. - szepnęła uprzejmie, a ja zamyśliłem się na moment. Wybór papierosów nie był zbyt wielki. Wziąłem kilka paczek najmocniejszych, jakie mieli. Dziewczyna skrzywiła się delikatnie. Nie miałem ochoty pytać o konkretny powód jej zażenowania.
- Mógłbym dostać jeszcze jakąś whisky? Coś Pani poleca? - spytałem zachrypniętym głosem i natrętnie spojrzałem w jej błękitne tęczówki.
- Nie, proszę Pana. Nie pijam alkoholu.. ale myślę że ta będzie odpowiednia. - dziewczyna wskazała na wąską butelkę z czarną etykietą. Skinąłem głową i wyjąłem pieniądze, by za wszystko zapłacić. Mam nadzieję, że mój kuzyn nie będzie miał nic przeciwko, jeśli spędzę jeden dzień w swoim pokoju na atrakcjach, które lubiłem najbardziej. Głupia, błaha, ludzka natura.

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. och, Harry kochał. mam nadzieję, że sytuacja z Jego byłą miłością zostanie jeszcze trochę opisana. Harry jest tu taki dziki. może już to pisałam, ale jest w tym taki nienaganny. jestem dziwna, podobają mi się dziwni ludzie. martwię się natomiast o Eleanor. boję się, że przesadzi, że kariera ją pochłonie w całości. wierzę, że ktoś to dostrzeże, jak nie Lou to może Harry, przecież On idealnie rozumie kobiety..
    a opisy.. coś pięknego. chcę więcej Twoich słów.

    OdpowiedzUsuń
  3. ten ozdział miażdży, uwielbiam przemyślenia Hazzy. siedząc w jego głowie czuję się, jakbym widziała siebie w lustrze przez ostatnie kilka miesięcy. strasznie lubię to, co piszesz, powalasz mnie, kochana. czekam cierpliwie na nowy rozdział, kocham <3

    [heart-without-you.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy7:20 PM

    Wydaje mi się, że aby Harry był szczęśliwy potrzeba mu miłości. Przynajmniej doszłam do takiego wniosku po tym rozdziale, który swoją drogą był fantastyczny. No nareszcie Louis zaczyna się interesować Harrym. Może jeszcze nie w sposób relacji -zauroczenie-miłość- ale się o Niego troszczy, a to już coś. Hihi.. Ale ja się jaram tym Twoim opowiadaniem:3 Czekam na następny. ~ Anka.x.D. Mój tt: @Larry1DLove

    OdpowiedzUsuń
  5. *.* Genialny! Ciekawi mnie dalszy los Harrego..
    Wpadniesz do mnie? www.marylostherlove.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy8:25 PM

    to opowiadanie ..... ummm nie wiem co powiedzieć jest... jbvfu'lihfulisgbfysg to chyba odpowiednie ;D ta historia wydaje mi się inna niż wszystkie inne natomiast grzyciąga moją uwage dwukrotnie ;D
    PS. mięta jest teraz tematem który krąży wokół mojego życia ostatnimi czas ; knjfksdbkjshgr opowiadanie , spodenki,torebka które dziś kupiłam ... oraz lody ;D poprostu mnie inspirujesz;D wiem że lody powinnam zjeść jutro "monday" ale coś mnie ciągło by zobaczyć co tak ciągnie Harrego ;D mam nadzieje że w następnym rozdziale okaże się co tak ciągnie Hazze na ten zielony deser w każdy poniedziałek ;D przeraszam że się tak rozpisałam już nie będę cie spamować wybacz ;D mam nadzieje że szybko dodasz następny ;D inspirujesz ;D Kocham Liv<3

    OdpowiedzUsuń
  7. pochłaniam każde Twoje słowo w ciągu sekundy. jesteś moją inspiracją i Bogiem pisania. uważam, że powinnaś wydać książkę. piszesz tak czysto i subtelnie. potrafisz opisać każda najmniejszą emocję. czekam na rozwinięcie. czekam na więcej od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zadziwiasz mnie, z każdym nowym rozdziałem zadziwiasz mnie. A szczególnie nie mogę pojąć tej sytuacji, w której jest Lou i El. Po prostu nie wiem dlaczego, ale nie mogę się do tego przyzwyczaić , że mają się ku sobie, mam nadzieję, że do czasu .. ale przejdźmy dalej. Harry i jego miłość. Nie wiedziałam, że tak bardzo kochał tego .. faceta. To musiało być dla niego trudne, pewnie nadal jest. Li, i tu najbardziej mnie zaskoczyłaś, nie tym, że kocha Dan, bo to jest oczywiste i takie piękne, ale tym jak opisałaś sytuacje. Idealnie. Harreh zatapiający wszystko w nikotynie i alkoholu ..
    To opowiadanie, ta historia jedną z tych, do których mam przywiązanie. < 3
    Weny, Lou, życzę mnóstwa weny. Lov u. < 3

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział pisz szybko następny i zapraszam do mnie http://brevis-vita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy6:43 PM

    jeejku, jakie wspaniałe! jednak te lekcje francuskiego się przydały ^^

    OdpowiedzUsuń