30 sierpnia 2012

Rozdział VII

Rozdział 7
Podświadomie pragniemy tego co delikatne



Harry.
Zszedłem do kuchni, natrętnie przecierając dłońmi zaspane wciąż powieki. Naszła mnie ochota na wielki kubek mocnej kawy. W pomieszczeniu panował nienaganny porządek. Blat stołu zdobiła ręcznie wykonana serwetka w kolorze dojrzałych wiśni i maleńki flakonik pełen stokrotek. Na półce przyprawy były ułożone w porządku alfabetycznym. Podziwiałem tę dbałość o szczgóły. Zagarnąłem z wiklinowego koszyka spore, zielone jabłko i od razu odgryzłem kawałek. Wstawiłem wodę. To dziwne, ale czułem się tutaj niezwykle swobodnie. Czułem, że nawet gdy Els spędzała czas na mieście mogę robić co zechcę. Oczywiście w granicach przyzwoistości. Wypełniłem błękitny kubek wrzątkiem aż po same brzegi, a przyjemny zapach kawy przyprawił mnie o westchnienie pełne zachwytu. Usiadłem na kuchennym krześle i pośpiesznie umoczyłem wargi w życiodajnym napoju. Wypadałoby odwiedzić ciocię i Liam'a. Wspominałem mu, że wracam, ale nie był ów faktem jakoś specjalnie uradowany. Tęsknię za nim i za tą jego przesadną poprawnością. Nie wymagałem od niego specyficznej uwagi i czasu, ale jestem zdania, że znacząco odsunał się od wszystkich na rzecz spędzania czasu z Danielle. Nie znam się na związkach, ale to chyba nie jest aż tak dobre, jak mogłoby się wydawać. Zatracił się, rozumiem. Nie, wcale nie rozumiem. Odryzłem kolejny kęs słodkawego jabłka i spojrzałem w stronę okna. Padał deszcz. Ciekawe jak Louis radzi sobie w pracy. Zapewne jest miestrzem w przygotowywaniu naleśników i gofrów. To zabawne, że podjął taką.. słodką pracę. Gdy przysunąłem kubek do warg by wziąć łyk kawy, ktoś zapukał do drzwi. Ściągnałem brwi i powoli skierowałem swe kroki do przedpokoju. Uchyliłem ostrożnie drzwi, nie zważając na to, ze mam na sobie tylko bieliznę. Uśmiechnąłem się lekko gdy ujrzałem Niall'a. Jego subtelnie wilgotne włosy dodawały mu uroku. Zaprosiłem go do środka. Chłopak lustrował mnie uważnym spojrzeniem. Czułem się odrobinę skrępowany. To do mnie nie podobne.
- Kawy? - spytałem półszeptem, a blondyn skinął głową na "tak" i spojrzał na swoje dłonie. Uniosłem brwi mając nadzieję, że przedstawi mi powód swoich odwiedziń, choć przecież takowy istnieć nie musiał. Chyba jeszcze nie przywykłem do przyjacielskich wizyt.
- Zostawiłem tu wczoraj swój ulubiony sweter. Natknąłeś się na niego? - jego lazurowe spojrzenie otuliło moją twarz. Dostrzegłem w jego oczach odrobinę strachu. Jednak zauważyłem także, że ciekawość i zafadcynowanie mocno trzymają go w swoich ramionach.
- Tak. Eleanor położyła go na komodzie. - blondyn odruchowo zerknął przez ramię i uśmiechnął się na widok szarego swetra. Zanim jeszcze zagarnął go w dłonie, spojrzał na mnie i niepewnie zagryzł wargę. Odniosłem wrażenie, że wszystko jest intensywniejsze niż zazwyczaj. Owszem, czułem między nami dziwną więź. Miałem Niall'a za naprawdę wspaniałego człowieka. Teraz jednak poczułem, że nie o sympatię tu chodzi, a o coś bardziej cielesnego.
- Więc, Niall. Jak się masz? - wolnym krokiem wszedłem do kuchni. Zrobiłem kawę dla blondyna i ostrożnie podałem mu kubek. Uśmiechnął się, gdy ciepło napoju ogrzało jego chłodne dłonie.
- Ja, emm.. W porządku. - wymruczał niepewnie, po czym przysiadł na blacie stołu i od razu umoczył wargi w przygotowanej przeze mnie kawie. Zachowywał się dziwnie. Jakby coś przede mną skrywał. Podszedłem nieco bliżej i stanąłem przed nim. Zadrżał i powoli uniósł spojrzenie na moją twarz. Wypieki na jego policzkach świadczyły o tym, że ma gorączkę. Przyłożyłem dłoń do jego czoła, a on odruchowo przymknął powieki i spokojnie westchnął. Uniosłem brwi, obserwując każdą jego reakcję na mój dotyk. Przesunąłem opuszkami palców przez skroń aż do policzka. Niall wtulił go w moją dłoń.
- Hej, co jest? - nachyliłem się, by nasze twarze były na tej samej wysokości. Blondyn spojrzał prosto w moje tęczówki i delikatnie potarł koniuszkiem nosa o mój. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak blisko siebie jesteśmy. Miałem ochotę się uśmiechnąć. Władała mną myśl, że powinienem.
- Nic. - wyszeptał spokojnie. Jego ciepły oddech otarł się o wrażliwą skórę moich warg, które odruchowo leciutko uchyliłem. Irlandczyk spuścił wzrok i ułożył prawą dłoń na moim karku. Co my wyprawiamy? Czułem się jak w transie. Nie byłem do końca świadomy tego, jak bardzo absurdalna jest ta sytuacja. Czułem się jak we śnie. Jak w marzeniach, w których miałem blondyna. Czy Eleanor będzie zła, że już pierwszego poranka zaciągnąłem kogoś do mojego nowego łóżka?


Louis.
Nałożyłem do wafelka dwie gałki lodów o smaku kiwi i podałem go małej dziewczynce, która uroczo popiskiwała, ciągnąc mamę za brzeg kwiecistej sukienki. Zegar wskazywał dziesiątą. Za kilka godzin będę mógł wrócić do domu, a wtedy od razu udam się do domu Eleanor i wyciągnę Harry'ego na popołudniową herbatę. A wieczorem może do jakiegoś klubu albo do kina. Brakuje mi jego obecności, nie potrafię się nim nacieszyć, wciąż mi go mało. Jego uśmiechu, specyficznego podejścia do życia, sposobu w jaki wypuszcza z ust dym i jak patrzy, gdy stara się wyczytać z moich tęczówek mysli które przed nim skrywam. Nigdy nie czułem czegoś takiego względem Zayn'a, Liam'a, czy Niall'a. Nawet El nigdy nie była mi tak bliska, choć jest dla mnie jak siostra, bez której nie wyobrażam sobie życia. Coś się zmieniło. Byłem weselszy. Czułem, że nareszcie, a raczej na powrót mam przy sobie wszystko, co jest mi niezbędne. Swoją drogą, ciekawe jak Francuz spędza przedpołudnie..

Harry.
Zdarłem z jeg torsu błękitną koszulkę z niebywałą łatwością. Był uległy, a ja nakręcałem się z chwili na chwilę coraz bardziej. Grzeszyłem samymi myślami, a moje dłonie łaknęły jego ciała. Nie wiem jak udało nam się pokonać schody, nie przerywając pocałunku. Po upływie niespełna minuty byliśmy już w mojej sypialni. Odnalazłem palcami klamrę jego paska i szybkim ruchem ja odpiąłem. Niall drżał. Był pewien swoich poczynań, był świadom tego co się stanie. Był cholernie podniecony i podekscytowany. Cicha woda brzegi rwie, jak to mówią. Niall był wątłym strumykiem, jednak udowadniał mi w tej chwili, że schowa wewnątrz naprawdę niegrzecznego chłopca. Naparłem wnętrzem dłoni na jego klatkę piersiową i popchnałem go na łóżko. Upadł na miękką pościel, a jego zamglone spojrzenie spoczęło na moim ciele. Podszedłem powoli i usiadłem okrakiem na jego biodrach. Zazwyczaj to ja byłem tym słabszym. Teraz, miałem go do swojej dyspozycji. Czułem, że zrobi wszystko, o co tylko go poproszę. To niestosowne myśleć o kimś w ten sposób, ale wszystko co poprawne odsuneło się nagle z zamiarem podarowania nam chwili nierozwagi. Dotknąłem dłońmi jego brzucha, skupiając spojrzenie na skrawku czarnej bielizny wystającej zza lekko opuszczonych spodni.
- Tylko seks. - szepnąłem czule, ale pewnie. Niall utkwił na moment spojrzenie w moich tęczówkach, skinął głową i powtórzył jeszcze ciszej.
- Tylko seks. - jego wargi drżały subtelnie. Obawiał się? Nie sądzę. Nie był jednak do końca pewien, co tak naprawdę się dzieje. Sytuacja rodem prosto z filmu dla dorosłych. Nie zamierzałem się angażować uczuciowo. Irlandczyk był wspaniałym człowiekiem, miałem prawo tak twierdzić. Nie zamirzałem go nijak wykorzstać. Czułem, że on po prostu tego potrzebuje, że my tego potrzebujemy. Przywykłem do skupiania się na tym, by mojemu partnerowi było przyjemnie, więc blondyn zapamięta te kilka chwil na bardzo długo. Pośpiesznie pozbawiłem go spodni, rozkoszując się widokiem jego wątłego ciała. Jego skóra była tylko subtelnie muśnięta słońcem. Porównałbym ten kolor do barwy którym dysponuje kwiat wanilii. Westchnąłem przeciągle. W chwili obecnej powinienem myśleć, jak do tego doszło. Jakim cudem leżymy w samej bieliźnie, ogarnięci nieopisanym pożądaniem. To byłoby takie racjonalne. Nachyliłem się nad jego torsem, by uraczyć pocałunkiem jego szyję. Spokojny oddech nagle przyśpieszył, a dłonie pragnące odkrywać dotknęły moich nagich pleców. Nie miałem ochoty na zbędne czułości, bo prostu chciałem by mnie poczuł. Niall wyglądał na równie zniecierpliwionego. Nasze poczynania nagle stały się agresywniejsze. Z łatwością pozbyliśmy się zbędnej bielizny. Zasłonięte zasłony przyprawiały pokój o stosowny półmrok. Blondyn leżał przede mną nagi, eksponując swoje plecy, pośladki i uda. Był idealny, na swój sposób. Był delikatny i kruchy. Przesunąłem palcami wzdłuż jego kręgosłupa, a on wzdrygnął się tylko mimowolnie. Byłem ciekaw, czy był już kiedyś z mężczyzną. Nie wierzę, ze chciałby bym był jego pierwszym. Uznałbym to za niedorzeczność, jestem zupełnie nieodpowiedni. Naznaczyłem wargami jego zarumieniony policzek, a gdy przymknął powieki, mój tors idealnie wpasował się w jego plecy. Jego skóra emanowała nieopisanym ciepłem. Wszystko w nim doprowadzało mnie do wewnętrznego szaleństwa. Nie potrzebowałem rozmów z nim. Nie potrzebowałem go nawet dobrze poznać. Po prostu potrzebowałem go mieć, przez chwilę lub dwie. Jestem pozbawionym uczuć egoistą. Zaśmiałem się w myślach, po czym przeniosłem dłonie na biodra blondyna. Zdecydowanie zacisnąłem palce na jego aksamitnej skórze.
- Zrób to. - wyszeptał, odrobinę chłodno. Na moje wargi wkradł się uśmiech przepełniony satysfakcją. To ja miałem władzę, to ja narzucałem tempo wydarzeń. - No już.. - syknął. - Bez zbędnych delikatności, po prostu to zrób. - jego przepełniony rządzą głos sprawiał mi cholerną przyjemność. Jego odwaga była imponująca. Przecież tak naprawdę mnie nie znał. Nie potrafiłem się już kontrolować. Wyłączyłem myślenie. Stanowczym ruchem uniosłem jego biodra ku górze i bez trudności wszedłem w niego jednym mocnym ruchem. Krzyknął donośnie, zaciskając palce na materiale pościeli. Chciałeś tego, przemknęło mi przez myśl, gdy odnalazłem w jego krzyku odrobinę bólu. Czując, że jestem w nim cały, zacisnąłem wargi rozkoszując się tym faktem. Po upływie kilku sekund począłem powoli poruszać biodrami w przód i w tył. Niall zaczął głośno stękać, a ja czułem, że jeśli zrobi coś jeszcze, cokolwiek, zwariuję. Na początku ruchy były odrobinę oporne. To właśnie one sprawiały mi największą przyjemność. Gorąc oblał mnie całego. Otworzyłem oczy by spojrzeć na jego wijące się pode mną ciało. Kolejny impuls który sprawił, że cicho stęknąłem. Kolejne pchnięcia były płynniejsze, łatwiejsze, ale równie przyjemne. Co ten chłopczyk ze mną robił? Mały, podstępny, niewinny chłopczyk, któremu udało się od tak, zaciągnąć mnie do łóżka. A myślałem, że tylko Francuzi tak chętnie się pieprzą. Przeniosłem dłoń na jego przyrodzenie. Wystarczyło kilka ciasnych, powolnych ruchów, by Irlandczyk z głośnym krzykiem doszedł na moją pościel. Gdy do moich uszu dotarł dźwięk który z siebie wydobył, a mięśnie w jego wnętrzu nagle się zacisnęły, ja sam poczułem jak szczyt przyjemności zagarnia mnie w swoje objęcia. Nigdy nie czułem tego tak intensywnie. Docisnąłem jego biodra do swoich, by wbić się w jego ciało naprawdę mocno. Zanim cokolwiek do mnie dotarło, zdążyłem docisnąć go do łóżka, wciąż w nim pozostając. Jego gorące dłonie otuliły moje pośladki, a głos przepełniony amokiem szepnął tylko ciche zostań. Powietrze pachniało seksem, a przed powiekami wciąż stała mleczna mgła.

13 komentarzy:

  1. Tak. Boże, tak.
    Okej, może i powinnam być zła, że to nie Larry. Ale Narry... tak. Myślę, że to się zapowiadało od dłuższego czasu i przyznam, że jestem niesamowicie... zadowolona? Nie jestem pewna, czy to aby odpowiednie określenie. Przyznam, że czuję się nieco winna z faktem, że ten komentarz nie będzie zbyt długi i sensowny, przepraszam, zwyczajnie nie wiem, co tu napisać, a i również nie mam na to siły. Ale za to myślę, że powinnam Ci podziękować za całą pracę, którą wkładasz w Miętowy Poniedziałek i... ogólnie za wszystko. Dziękuję x

    OdpowiedzUsuń
  2. wow wow wow... to jest niesamowite! dziewczyno! masz talent jak skurczy byk! to jest zjebiste :D

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem co napisać, ale to nic złego. po prostu teraz w mojej głowie toczę walkę z myślami. wiesz, że kocham Twoje opowiadanie i czym by Ono było bez takich oto niespodzianek, bo choć Narry można by rzec miał swoje początki już wcześniej, to nie zdawałam sobie sprawy, że może się ta sytuacja tak zakończyć. nie mam Ci tego za złe, nie myśl tak i nie myśl również, że mi się nie podoba, bo to nie prawda. podoba mi się, tylko chyba nie byłam na to przygotowana, chyba po prostu poczułam w słowach Louisa uczucie i teraz źle to znoszę, ale rozumiem. Harry jeszcze go nie kocha. mam nadzieję, że to słowo 'jeszcze' jest odpowiednie.
    w tej chwili jeszcze martwię się o Niall'a. czy On też w taki sposób do tego podchodzi czy w gruncie rzeczy zamiast go to 'ukochać', po prostu zrani.
    z rozdziału na rozdział pragnę więcej. ubóstwiam Cię x

    OdpowiedzUsuń
  4. Słownik nie posiada takich pięknych słów, żeby to opisać <3 Kocham *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10:36 PM

    za każdym razem kiedy czytam nowe rozdziały tutaj mam ochotę zwinąć się kulkę i cicho szlochać. to jest piękne, nigdy nie czytałam czegoś takiego jak to. nigdy.
    xoxo Veeki

    OdpowiedzUsuń
  6. OOOOooo.B..O...S....K.....I......E!!! :****

    OdpowiedzUsuń
  7. Narry *.* Umarłam <3 Kurde, rozdział jest zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta siódemka rzeczywiście była przełomowa. Harry i Niall, których łączy tylko seks. Hm, taki układ ma swoje plusy. Ja w sumie zrozumiałabym ich... Naprawdę. Tylko ten wizerunek zepsuła mi perspektywa Louis'ego, który był niczego nieświadomy. I to chyba wpasowało się w to idealnie. Taki kontrast. Wiesz, ja naprawdę nie wiem, co mogę ci więcej powiedzieć oprócz wielkiego 'wow'. Zabiłaś mnie tym rozdziałem. Totalnie zniszczyłaś i teraz boję się, że nie będę potrafiła się pozbierać. A ta obawa jest uzasadniona, więc trudno mi jest wyobrazić sobie kolejny rozdział.
    Wyczekiwałam Larry'ego - dostałam Narry'ego. Mimo tego, że uwielbiam ten paring, to wybacz, ale dla mnie to związek krótkotrwały. Podoba mi się, że jest; że istnieje, ale oczekuję czegoś więcej - prawdziwego uczucia. I wydaje mi się, że mnie rozumiesz.
    Zabarykadowana wysnutymi marzeniami, trwam w oczekiwaniu na kolejne, jeszcze piękniejsze słowa Miętowego Poniedziałku.... ♥
    JBluvsBabycakes
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy11:12 AM

    ooo ja cię pierdziele :D mam rumieńce to cudowne jak płynnie piszesz i tak spójnie to jest cudowne :D ile bym dała żeby jeszcze dzis był new chepter omg

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie oczekuj ode mnie elokwencji. Boże, mój Boże.... NARRY! I to jest jedyne czego mi trzeba do szczęścia! Seks. Tylko i wyłącznie seks. I boże, tak, tak, tak... ale teraz wyobrażam sobie jakby czuł się Lou gdyby o tym się dowiedział *-*. O Jezusie... NARRY *uśmiecha się jak psychopatka*
    [final-souffle]

    OdpowiedzUsuń
  11. Boję się kontynuacji, bo ta akcja z Niallem może nieźle namieszać.. Swoją drogą, to jedno z moich ulubionych opowiadań! :)

    Zapraszam na tłumaczenie:
    http://songsthatyousinginthedark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. wreszcie mogę skomentować. powiem krótko: najlepsza scena erotyczna, jaką w życiu czytałam. "tylko seks - tylko seks" - najlepsze słowa. jestem pełna podziwu dla Twego talentu. chcę kiedyś przeczytać Twoją książkę. <3

    OdpowiedzUsuń