Rozdział 5
Zaufaj snom.
Louis.
- Lou.. Louis? - Francuz był niesamowicie zaskoczony moim widokiem. Nic sobie jednak z tego nie robiłem. Po prostu tam stałem, malują na wargach czuły uśmiech. Miał na sobie obszerny sweter w kolorze moreli. Wyglądał nieziemsko. Po chwili zagarnąłem go w swoje objęcia. Wsparł podbródek na moim ramieniu osłoniętym materiałem płaszcza.
- Tęskniłem. - wyszeptałem spokojnie tuż obok jego ucha, a on zadrżał mimowolnie. Oderwał się od mojego torsu i uważnie spojrzał na moją twarz. Przyleciałem do Francji. Do niego. - Masz nie rezygnować z nauki, czy to jasne?
- Co? - spytał odruchowo, gdy moje słowa do niego nie dotarły. Pokręciłem delikatnie głową na boki. Nie mógł uwierzyć, że znowu jestem blisko. Schlebiam sobie?
- Zaprosisz mnie do środka? - zaśmiałem się cicho, nieśmiało zerkając do przytulnego przedpokoju. Harry zmieszał się odrobinę i kiwnął głową. Odniosłem wrażenie, ze jest odrobinę zdenerwowany.
- Tak, wejdź. Nie spodziewałem się, że mnie odwiedzisz. - zaprowadził mnie do swojej sypialni. Zdjąłem płaszcz i z ciekawością rozejrzałem się po pomieszczeniu. Małe łóżko, biurko, regał z książkami. Po drugiej stronie stara komoda, na której wierzchu stał kubek z pędzlami. Kilka płyt z muzyką i ściana ozdobiona mnóstwem szkiców. W kącie wysoki wazon z suszonymi różami. Patrzył na mnie. Pozwoliłem mu trwać w niewiedzy jeszcze przez moment. Łaknął choć kilku słów wytłumaczenia. Widziałem to w jego szmaragdowych tęczówkach.
- Cóż, ja.. ja również się nie spodziewałem. - wzuszyłem ramionami, po czym niepewnie zająłem miejsce na jego łóżku. Dotknąłem dłońmi satynowej pościeli, skąpanej w kolorze borówek. - Jestem tu żeby przemówić Ci do rozsądku. Nie możesz rzucić szkoły, od tak.
- Owszem, mogę. - skinął delikatnie głową, po czym wsunął między wargi papierosa. Tęskniłem za nim. Za tą jego przesadną pewnością siebie i uroczą arogancją. Zdawał się w ogóle nie cieszyć z moich odwiedziń. Znałem go jednak. Miałem pewnosć, że chowa wszystko wewnątrz.
- Harry.. Nie bądź nierozsądny. Potrzebujesz wykształcenia. - wodziłem za nim spojrzeniem błagając, by spojrzał w moją stronę. Czułem, że nic do niego nie dociera. Jego upodobanie do bycia lekkomyślnym bywało irytujące.
- Zawsze byłem. Co z tego? Poza tym to nie ja wybrałem się na spontaniczną wycieczkę do innego kraju. - zerknął na mnie przez ramię, posyłając ironiczne spojrzenie. Uśmiechnąłem się mimowolnie i zerknąłem na swoje dłonie. - A to wszystko dla znajomego.
- Przyjaciela. - poprawiłem go szybko, a on westchnął przeciągle. Zgasił niedopałek w szklanej popielniczce. Tłamsił w sobie każdą emocję. W listach był inny. Otwierał się za każdym razem. Teraz odgrodził się ode mnie murem, zupełnie tak jak wtedy gdy zamknął się na poddaszu w towarzystwie kilku butelek whisky.
- Nic nie zmienimy. - szepnął surowo, po czym odchrząknął i oparł się plecami o szklaną szybę. Ściągnąłem brwi w zamyśleniu. - Nic, Louis. Przyleciałeś na.. dzień, dwa? Przywiozłeś mi nadzieję. Co potem? Znowu wszystko się spieprzy? Nie jestem masochistą.
- Ja również, dlatego tu jestem. - gdy jego słowa do mnie dotarły, podniosłem się powoli i ująłem w dłoń swój płaszcz. - Ale jeśli sprawiam Ci ból, mogę wyjść.
Milczał.
- Styles, jesteś kretynem. - dopowiedziałem po chwili, po czym ruszyłem w stronę przedpokoju. Nie udało mi się nawet nacisnąc na klamkę, bo szatyn od razu przyciągnął mnie ku sobie. Czułem się jak dzieciak, który zrobił jakieś głupstwo. Mimo to chciałem mu przedstawić swój pomysł. - Zabiorę Cię ze sobą.
- I co, poprosisz ciocię żeby pozwoliła mi u siebie mieszkać? Błagam Cię. - stęknął cicho, po czym na powrót się ode mnie oddalił. Rzuciłem płaszcz na pościel i podwinałem do łokci rękawy jasnego swetra.
- Tak się składa, że Pani Calder wyjeżdża na jakiś czas. Els będzie potrzebowała współlokatora. Ma dodatkową sypialnie, z której nikt nie korzysta. Znajdziesz pracę, będziesz mógł wrócić do tego co dawało Ci szczęście. Do miejsc, które przyprawiały Cię o uśmiech. - dostrzegłem w jego oczach odrobinę fascynacji. Zgasła ona jednak pośpiesznie, a Curly wsunął dłonie do kieszeni dopasowanych jeansów.
- Co z mamą? - spytał spokojnie, lustrując moją twarz natrętnym spojrzeniem. Domagał się konkretnych argumentów, senne marzenia nie miały dla niego znaczenia. Był realistą, w pewnym sensie.
- Pozwoli Ci na kolejne wakacje. A później, kto wie, może będzie mogła zamieszkać z Tobą w Londynie? - uśmiechnąłem się lekko na myśl o nowym życiu Harry'ego. Życiu w Wielkiej Brytanii, gdzie będę miał go zawsze pod ręką. To egoistyczne, wiem.
- Przed momentem wspominałeś, że mam nie rzucać szkoły, a teraz proponujesz mi wylot z kraju. - skrzywiłem się lekko, a Francuz nabrał w płuca powietrza. Zależało mi na tym by chodził na zajęcia i zdobył dyplom, ale wiedziałem, jak źle czuje się wśród tych ludzi. W tym miejscu.
- Nie wierzyłem, że mnie posluchasz. Nie znosisz tej uczelni, poza tym w Londynie jest wiele godnych uwagi kierunków. Znasz język, będzie Ci łatwo.
On zawsze taki był. Uparty. Uwielbiałem go, ale żałowałem, że nie docenia bycia spontanicznym. Co miał do stracenia? Rozumiałem jego troskę względem mamy. Wiedziałem, że będzie za nią tęsknił. Jednak.. to on kieruje swoim życiem. Jest dorosły, ma prawo podejmować decyzje. Musi pokierować wszystkim tak, by każdy kolejny dzień dawał mu szczęście. Lubiłem do niego pisać, ale zdecydowanie wolę mieć go przy sobie. Kontrolować jego nastroje. Wychodzić z nim w każdy poniedziałek na miętowy deser. Chciałbym by się uśmiechał i pragnąłem dać mu ku temu jak najwięcej powodów. W Londynie wszystko jest dla niego jakgdyby łaskawsze. Powietrze dogodniejsze, ludzie nastawieni przyjaźniej i czas płynący na jego korzyść. Musiał zrozumieć, że chcę mu pomóc. Że chcę by żył pełnią życia i nie zatracał się we wspomnieniach. Wiem, Londyn przyniósł mu ból. To moja wina. Postaram się jednak wszystko mu wynagrodzić i odwiedzięczyć się za to, że uratował mi życie. Był moim przyjacielem i choć wiedziałem, że ta więź dopiero wzbiera na sile, bylem nieopisanie szczęśliwy. Zależało mi na nim, a jemu na mnie. Przynajmniej tak pisał w swoich listach. Domyśliłem się, że teraz będzie skryty i odrobinę niedostępny, ale ta myśl jeszcze bardziej mnie do niego przyciągała. Wciąż był małą tajemnicą, która chciałem dogłębnie odkryć. Chciałem się wiele od niego nauczyć. I udowodnić mu, że potrzebuje wokół siebie ludzi.
Eleanor.
Gdy wróciłam ze Szwajcarii, mamy już nie było. Cóż, wiedziałam, że musi pracować. Mimo to przykro wracać do cichego domu. Mam nadzieję, że Louis przywiezie nam z powrotem Harry'ego i to on dotrzyma mi towarzystwa. Czułabym się przy nim bezpiecznie i nie wiedzieć czemu, ufam mu bezgranicznie. Usiadłam na swoim łóżku, uprzednio odkładając swój bagaż. Te kilkanaście dni, które spędziłam w towarzystwie dziewczyn takich jak ja, wiele mi uświadomiły. Czuję się silniejsza. Wiem, że juz nigdy nie narażę swojego zdrowia. Będę o siebie dbać. Tęskniłam za Londynem, który przywitał mnie dziś deszczem. Odsunęłam z czoła wilgotną grzywkę i westchnęłam spokojnie. Witamy w domu. Teraz muszę radzić sobie sama. Przynajmniej do przyjazdu Francuza. Louis ma dar przekonywania, poza tym, są przyjaciółmi. Tęsknią za sobą. Tommo opowiadał o listach i o tym, jak bardzo nieswojo Harry czuje się we Francji. Mam nadzieję, że wszystko skończy się tak, by obie strony były zadowolone. No i ja zyskam towarzysza. Miałam ochotę wypytać kogoś o to, co działo się pod moją nieobecność. Ujęłam w dłoń telefon i wyszukałam w kontaktach "Zayn". Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Malik.. - szepnęłam spokojnie, uśmiechając się głupawo. Chłopak zaśmiał się melodyjnie.
- Calder. Co tam, słońce? Wróciłaś do Londynu?
- Tak jest! Jestem z powrotem. Opowiesz mi, co się działo? - wstałam powoli i podeszłam do okna. Deszcz uderzał o szybę z coraz większą siłą. Westchnęłam spokojnie.
- Cóż.. Liam i Danielle się odizolowali. Nie pytaj o powód, nie znam. Blondas pojechał do Josh'a, a Louis poleciał do Paryża. Gdy Cię nie było, karmiliśmy się ciszą. Każdy żył swoim życiem.
I znów jestem pełna podziwu. Dobierasz słowa z taką lekkością, że aż brakuje mi słów. Kolejny rozdział, mimo że troszkę krótki, ale jaki bogaty w myśli! Uwielbiam sposób, w jaki siedzisz w głowach bohaterów, co chwilę mnie zaskakujesz! :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny. Mam nadzieję, że Harry wróci z Louis'm :D
OdpowiedzUsuńjestem pełna podziwu oraz dumna jak cholera z twojego talentu :D nawet nie wiesz ile razy byłam na twoim blogu by sprawdzić czy masz dla nas coś nowego ale jednak nie znalazłam nic czekanie było męczące co prawda ale jak dostajesz takie cudo to wszystko inne idzie w niepamięć :D
OdpowiedzUsuńJestem niesamowicie urzeczona kolejnym już rozdziałem. Mam ogromną nadzieję, że Hazza przystanie na propozycję Lou, choć, szczerze powiedziawszy, nieco dotknęło mnie jego zachowanie w stosunku Tomlinsona w tym rozdziale. Wolałam tego czułego Harry'ego z listów, aczkolwiek ten ma swój urok, bo właśnie takiego pokazywałaś nam go od początku.
OdpowiedzUsuńCzekam i pozdrawiam :) xx
tak czytam i po prostu czuje jak te słowa we mnie płyną, moje oczy widzą, ale czyta je dusza. ten rozdział, mimo iż zazwyczaj wszystko dokładnie widzę w mojej głowie, to ten jakby był realny, jakby to wszystko działo się w tej chwili naprawdę, sama nie wiem dlaczego. poza tym chcę powiedzieć po raz setny, że.. kocham Harry'ego i tę Jego specyficzność. coś czuję, że to nie będzie takie łatwe, że nie pojedzie od razu, ale co ja mogę wiedzieć. jak zwykle dowiem się w kolejnym przepięknym rozdziale. co do Eleanor to mam nadzieję, że ta dziewczyna (którą swoją drogą ubóstwiam w tym opowiadaniu) "przejmie kontrole" i znów spowoduje powrót tej atmosfery, która zaniknęła pośród nich wszystkich.
OdpowiedzUsuńweny słońce, bo niczego więcej nie brakuje.
Jak ja czekałam na nowy rozdział *__________*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Harry wróci z Lou xD
Czekam na nn.. Pozdrowienia Xx
matko, rewelacyjne. po prostu zabrakło mi słów. niby wszystko jest takie proste, jednak Ty to w piszesz w jakiś nieznany mi sposób, który przyciąga. rozdział po prostu boski. nie mam nic do zarzucenia. nie dość, że zajebiście rozwijasz akcję, to jeszcze perfekcyjnie wszystko opisujesz. jak dla mnie magia.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia xoxo
Cudowny rozdział.. Piszesz w taki nietypowy sposób.. Tak, że ciągle chce się więcej i więcej.. Muszę Ci się przyznać, że z pośród około 60 blogów bromance1D jakie czytam, to Twój jest moim ulubionym i nawet jeśli nie mam czasu ani ochoty na czytanie i komentowanie tego wszystkiego, to jednak zawsze znajdę czas, dla Twojego bloga aby na Niego zaglądnąć i skomentować.. Dziwne no nie? Naprawdę Twój styl pisania mocno uzależnia.. Ale mi to nie przeszkadza.. Mogłabym czytać Twoje dzieła dniami i nocami..<3 W porządku.. Teraz coś o rozdziale.. Jest naprawdę niesamowity.. Mam nadzieję, że Harry zgodzi się wyjechać z Lou do Londynu.. To takie urocze. Cieszę się też, że El już wróciła ze Szwajcarii i postanowiła, że już nigdy więcej tak nie postąpi. Hah.. Czyli Lou już wcześnie zapoznał Eleanor z tym planem i Ona już czeka na Harry'ego? Hyhy dobree. Może to nawet Calder będzie ich swatką? Niewiadomo.. Czekam na kolejny magiczny rozdział. zapraszam na becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ;** Harry wróci do Londynu..Świetnie. Czekam na nn ;***
OdpowiedzUsuńkolejny raz nie zawodzisz a czarujesz. uwielbiam idealizm w każdym Twoim słowie. przepełnione jest perfekcją i ogromnym talentem.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny xx
Och. Chyba nigdy nie wyjdę z podziwu dla twojej twórczości. To jest coś zupełnie innego niż reszta opowiadań, które znam.
OdpowiedzUsuńJest jakby delikatniejsze. Każde zdanie jest jak... dotyk motyla. Takie delikatne, takie niezwykłe... I piękne przede wszystkim.
Naprawdę aż mi dech zapiera... To jest sztuka sama w sobie, jeśli wiesz co mam na myśli.
Mam nadzieje, że niedługo będzie już element czystego Larrego, choć rozumiem, że to potrzebuje czasu. W końcu niedawno się poznali, więc przyśpieszanie czegokolwiek nie jest tu na miejscu.
Rozpisałabym się bardziej, ale niestety nie mam teraz ani czasu, ani sposobności, więc już kończę swój wywód. Może następnym razem potruje ci dupę na temat twojego geniuszu.
Więc do następnego :)
~Love u!
Wróciłaś, a ja znów łaknę twoich słów. Czuję się jak masochistka bez powietrza. dostarczasz mi tlenu. Sprawiasz, że mam chęć oddychać. Twoje słowa są odkupieniem dla mojego zmęczonego ciała, a pomysły wybawieniem. Nowy sezon jest stokroć lepszy od pierwszego, chociaż myślałam, że lepiej być nie może. Przepraszam, że komentuję teraz, tak późno i to w dodatku na sucho, ale nie miałam czasu. Przy następnym rozdziale bardziej się wysilę, kochanie!
OdpowiedzUsuńZabarykadowana wysnutymi marzeniami, trwam w oczekiwaniu na kolejne, jeszcze piękniejsze słowa Miętowego Poniedziałku.... ♥
@JBluvsBabycakes
Love xx