27 sierpnia 2012

Rozdział VI

Rozdział 6
Rêves mal à l'aise. 



Harry.
To zabawne. Byłem taki łatwowierny. Louis po prostu mną kierował, a ja karmiłem się jego słowami jak lekiem, który zdolny był uleczyć każdą dolegliwość ciała i ducha. Byłem gotowy by wrócić do Londynu. Nalegałem jednak, by mój przyjaciel pozwolił się oprowadzić po stolicy Francji. Chciałem pokazać mu gdzie zazwyczaj spędzam swój wolny czas. Co przyprawia mnie o uśmiech, a co denerwuje. Jedliśmy bagietki pod wierzą Eiffla. Louis był szczęśliwy. Widziałem w jego oczach zachwyt spowodowany nie samym miejscem, a faktem, że jest tutaj ze mną. Dwa dni minęły bardzo szybko. Zdążyłem zrezygnować ze szkoły i namówić mamę, by pozwoliła mi na nowo cieszyć się pobytem w Wielkiej Brytanii. Była zła, że ośmielam się o to prosić, ale zgodziła się pod warunkiem częstych telefonów. Przystałem na to, cóż innego mogłem zrobić? Martwiła się. Miałem jednak nadzieję nie wpadać w kłopoty. Pragnąłem tylko spokoju w miejscu, które rozkochało mnie w sobie do granic możliwości. Żegnaj Francjo, nie zamierzam tęsknić.

Samolot dotknął płyty londyńskiego lotniska w poniedziałkowe popołudnie. Louis był niezmiernie podekscytowany, a ja tłumiłem w sobie ogrom szczęścia, by nie dawać mu satysfakcji. Będe mieszkał z Eleanor. Będę mógł o nią dbać, codziennie wpychając w nią odpowiednią ilość jedzenia. Stęskniłem się za nią i jej uroczym uśmiechem. Cieszę się, że to właśnie ona będzie moją wspólokatorką przez.. jakiś czas. Po chwili zamieszania wśród tłumu, wsiedliśmy do taksówki, a Louis odetchnął z ulgą. Spojrzałem na niego z zaciekawieniem.
- Co. - burknął cicho, poprawiając palcami kołnierzyk białej koszuli. Kąciki moich warg same się uniosły. Ja i Louis w Londynie. Znowu. Czyż to nie za tym tak nieludzko tęskniłem?
- Zastanawiam się, w jaki sposób będę Cię dręczył. - wyszeptałem spokojnie, a już po chwili zwróciłem twarz w stronę szyby, by nacieszyć oczy londyńskimi ulicami, wzdłuż których wolno przechadzali się ludzie.
- Ty będziesz mnie dręczył? Błagam, Curly. Będziesz wszystkim, co najlepsze. - pewność w jego głosie przyprawiła mnie o dziwne uczucie, którego wcześniej nie znałem. Nie zamierzałem się jednak rozwodzić nad tym w chwili obecnej. - Jeszcze wieczorem wyciągniemy El, Zayn'a i Niall'a na kolację. Musimy należycie Cię przywitać.
- Wolałbym wino na werandzie. Bardziej kameralnie. - wyjaśniłem spokojnie, a Brytyjczyk skinął tylko głową. Znał mnie i nie zamierzał wtrącać w moje życie nowych nawyków. Po kilku minutach jazdy znaleźliśmy się pod domem kochanej Calder. Szatynka stała przed drzwiami, nerwowo skubiąc palcami materiał swetra, który miała na sobie. Gdy tylko wysiadłem z samochodu, podbiegła do mnie i otuliła rękoma moją szyję.
- Tak się cieszę, że tu jesteś. - wyszeptała w moje ramię, po czym zerknęła na moją twarz i nieśmiało się uśmiechnęła. Była taka delikatna, w porównaniu do całej reszty. Czasem bałem się, że nawet najsubtelniejszym dotykiem mógłbym wyrządzić jej krzywdę.
- To Twoja zasługa. - powiedziałem spokojnie, po czym ostrożnie musnąłem wargami jej blady policzek. Odsunęła się i doskoczyła do Lou, by należycie go przytulić. Chłopak stęknął tylko z bezradności, a ja cicho się zaśmiałem. Wyjałem z bagażnika swoje torby i zapłaciłem kierowcy.
- Dobrze. - zaczęła szatynka. - Pokażę Ci Twój pokój, a później..
- Później odwiedzi nas Zayn i Niall. - wyjaśnił Lou, a dziewczyna skinęła głową. - Już do nich napisałem. Zgodzili się.
Po kilku minutach wniosłem swoje rzeczy do nowego pokoju. Był duży, urządzony naprawdę gustownie. Poddasze u cioci było dla mnie odpowiedniejsze. Tutaj czułem się ciut nieswojo. Błękitne ściany i te jasne zasłony, zdobiące okno. Owszem, miałem tu wszystko czego potrzebowałem. Nie sądziłem, że dostanę tak ładny pokój. Być może Eleanor pozwoli mi zmienić wystrój choć odrobinę? Swoją drogą, zawsze mogę malować u ciocia. Nie korzystają z poddasza. Tam czułem się naprawdę swobodnie.


Louis.
Wciąż nie mogłem uwierzyć, że miałem przy sobie Harry'ego. Był w swoim pokoju, kiedy ja i Eleanor przygotowywaliśmy przekąski. Był jak gdyby powodem mojego szczęścia. Wszystko inne zeszło na boczny tor. Liczył się tylko on i jego dobre samopoczucie. Pragnąłem, by czuł się z nami swobodnie. By każdy kolejny dzień był powodem do błahego uśmiechu. Był jak brat, którego nigdy nie miałem. Był człowiekiem, który poświęcił się dla mnie zupełnie bezinteresownie. Był moim najlepszym przyjacielem. Sądzę, że przełamaliśmy stosowną barierę. Harry odgradzał się od ludzi wysokim murem. Mnie jednak udało się zburzyć jedną ze ścian i podstępnie wślizgnąć się do środka. Francuz nie był ów faktem przesadnie rozradowany, ale nie mógł nic zrobić. Była miedzy nami więź, której nikt nie potrafiłby zgładzić i choć na tę chwilę odważniejsze słowa kierowaliśmy do siebie na kartkach papieru wiem, że przyjdzie taka chwila w której Curly zupełnie się otworzy i pozwoli mi wejsć do swoich myśli. Potrzebował czasu, a ja musiałem mieć pewność, że jestem dla niego najważniejszy. Kierowałem swe kroki w stronę salonu uznając, że wieczór jest zbyt chłodny, by spędzać go na zewnątrz. Ułożyłem na blacie szklanego stolika mały talerzyk z ciastkami ze słonecznikiem. Gdy tylko porcelanowe naczynie musnęło szkło, ktoś mocno zapukał w drewniane drzwi, przy których już po chwili stała El. Uchyliła je ostrożnie, by przeciągłym buziakiem w policzek przywitać naszego niegrzecznego bruneta i odrobinę bardziej ułożonego blondyna. Uśmiechnąłem się w kierunku chłopaków. Zayn mimo wszystko wyglądał dobrze. Ten dwudniowy zarost dodawał mu specyficznego uroku, idealnie komponując się z nieładem w jaki układały się jego włosy. Kamizelka niechlujnie zarzucana na białą koszulkę dopełniała całość. Był seksowny, czasem. Tak twierdziła Eleanor. Ja widziałem w nim wciąż Zayna zakochanego w wątłej blondynce, który lubił wyglądać ciut grzeczniej. Niall natomiast przyniósł ze sobą sporo uroku. Pastelowy fiolet jego bluzy podkreślał oczy, a delikatnie zaczerwienione wargi wykrzywione w uśmiech sprawiły, że poczułem się lepiej. Zanim zdążyłem podejść by uścisnąć dłonie obu chłopaków, ze schodów zszedł Harry. Odsunął z czoła gęsty, brązowy lok i należycie przywitał się z przyjaciółmi. Cieszyli się na jego widok. Francuz wniósł w nasze życia naprawdę sporo pozytywnych aspektów. Po kilku chwilach cała nasza piątka zajęła miejsce na dwóch sofach.
- Jak długo z nami zostaniesz? - spytał nieśmiało blondyn, uprzednio upychając w policzkach kawałek wafelka oblanego czekoladą. Harry uśmiechnął się czule na ten widok.
- Niczego nie planowałem. Kto wie? - wzruszył ramionami, po czym otulił pytajacym spojrzeniem szatynkę, która uparcie wtulała policzek w rękaw mojej koszuli.
- Ja Cię nie wyrzucę. - szepnęła spokojnie, a Zayn umoczył wargi w gorzkim piwie. Wyglądał na podekscytowanego. Nic po za tym nie odczytałem z jego ciemnych tęczówek. Był cholernie tajemniczy.
- Wyjdziemy zapalić? - spytał po chwili, a Curly skinął tylko głową. Usłyszałem trzask drzwi. El ziewneła przeciągle. Zaśmiałem się cicho, zasłaniając dłonią jej blade usteczka.
- Jesteś zmęczona? - spytałem z troską, a ona odruchowo pokręciła głową na "nie". Niall westchnął spokojnie i oparł głowę o spora, puchatą poduszkę. Czyżby nagle wszyscy opadli z sił?

Po godzinie intensywnych rozmów każdy z nas marzył jedynie o własnym łóżku. Nawet Harry nie ukrywał zmęczenia. Eleanor odprawiła mnie z kawałkiem ciasta zapewniając, że wszystko będzie w porządku, a Harry szybko się zadomowi. Martwiłem się o niego jak o małego chłopca, który będzie za mną tęsknił nazbyt przesadnie. Niepotrzebnie wszystko wyolbrzymiałem, ale moje ego chyba tego potrzebowało. Począłem planować każdą kolejną godzinę, którą spędzę u boku przyjaciela. Zastanawiałem się dokąd mógłbym go zabrać. Powinien poszukać odpowiedniej dla siebie uczelni. Nie warto marnować czasu, zresztą.. ja muszę pracować. Nie odpowiada mi fakt, że Curly będzie spędzał przedpołudnia beze mnie. Przesadzam?


***

Dobry wieczór ;) Wpadłam na pewien pomysł i jestem ciekawa, czy przypadnie Wam do gustu. Pomyślałam, ze mogłabym dodawać nowy rozdział w każdy poniedziałek. Niebawem zacznie się szkoła i większość z Was nie będzie miała czasu by zaglądać do mnie często. Krótko: jesteście za czy wolicie by posty pojawiały się częściej deklarując tym samym, że liczba odwiedzających nie zmaleje? Jestem otwarta na Wasze zachcianki ;) Pozdrawiam! xx

18 komentarzy:

  1. Nie, Louis, nie przesadzasz bo go kochasz.
    Dziękuję za kolejny rozdział, który pochłonęłam w zastraszająco szybkim tempie. Tak ładnie mówisz o Eleanor, nigdy nie patrzyłam na nią z tej perspektywy, podoba mi się ten punkt widzenia.
    Ja zawsze mam czas aby sprawdzić czy coś dodałaś, więc wolałabym aby posty były częściej, nie mogłabym czekać cały tydzień.
    Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle jestem zachwycona Twoim opowiadaniem. Uwielbiam sposób w jaki opisujesz emocje i uczucia pomiędzy postaciami.
    W międzyczasie zapraszam do siebie http://les-miserables-1d.blogspot.com/ niedługo pojawi prolog (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, nie sądzę, żeby liczba odwiedzających zmalała. Jak można nie docenić takiego cuda? Oczywiście rozdziały chciałabym jak najczęściej, ale myślę, że zależy to raczej od Ciebie i Twojego czasu :)
    I bardzo podoba mi się fakt, że chyba Haz i Lou powolutku, ale zaczynają coś do siebie czuć. Są na dobrej drodze!
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  4. W każdy poniedziałek, nowy rozdział miętowego poniedziałku? Jestem za, mimo, ze szkołę skończyłam to będzie... urocze. Co do powyższego rozdziału to... ogarniał mnie pusty śmiech na samą myśl o tym, ze Lou nazywa Hazzę 'przyjacielem'. Tak. Zdecydowanie jest twoim przyjacielem *ironiczny uśmiech*. Chciałam się rozpisać, ale zabrakło mi słów. Piszesz tak lekko, że to dla mnie wygląda jak balansowanie na cienkiej linie. Ale pięknie to wygląda! Weny, kocham i pamiętaj o miętowym poniedziałku xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudo =D
    Co do terminów...Jeśli Tobie by to pasowało, ja wolałabym rozdziały częściej. To by była taka przyjemnie Larry'owata odskocznia od ponurej, szkolnej rzeczywistości :D
    Będę sprawdzała Twojego bloga, kiedy tylko będę mogła ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy11:58 PM

    cieszę się , że Harry wrócił do Londynu i czekam na dalszy rozwój akcji. A co do do dodawania rodziałów , to chyba nie wytrzymam tygodnia bez Twojego bloga , ale zrób tak żeby Tobie było wygodnie. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo się cieszę, że Harry zgodził się wyjechać z Lou w powrotem do Londynu. To takie urocze. Niech Lou w końcu przestanie sobie wmawiać, że to co jest między Nim, a Harry'm to tylko przyjaźń, bo i on i Harry dobrze wiedzą, że cholernie ich do siebie ciągnie. Wspaniały rozdział. Czekam niecierpliwie na kolejny. Co do dodawania rozdziałów. Najbardziej podobało mi się w pierwszej serii jak dodawałaś posty codziennie, ale teraz zaczyna się rok szkolny także dodawaj rozdziały tak jaktobie będzie pasować. Teraz też jest dobrze. [becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam]

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj...Lou nie przesadzasz:)) Jak supcio że Harry zgodził się na przyjazd do Londynu :)) Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jaki fajny rozdział :D
    I masz racje dodawaj co poniedziałek rozdział *_____*

    OdpowiedzUsuń
  10. ' Miętowy poniedziałek ' w każdy poniedziałek? Uhm , myślę, że to samo w sobie byłoby naprawdę .. fajne. Choć bardziej podoba mi się opcja, gdzie rozdziały pojawiałyby się częściej. Bo ja i tak nie zważając na to, że już za kilka dni znów wejdę w mury mojej szkoły, będę zawsze czytać każdy napisany przez Ciebie rozdział. A ten .. no cóż. Louis dopiął swego i nasz kochany artysta jest znów w zatłoczonym Londynie. Cieszy mnie również fakt iż teraz pan Tomlinson uświadomił sobie, że aż nadto zależy mu na Harry`m, czekam jeszcze na takie przemyślenia ze strony Lokowatego, które mam nadzieję, przejdę przez jego głowę szybko.
    _ A teraz ... teraz to ja za Tobą tęsknie, Lou. Wiem, że jesteś zajęta i masz dużo ważniejsze sprawy na głowie , ale TĘSKNIE . TWOJA NATHALIE . xx.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oh. Jaki genialny pomysł. Jednak nie chcę się na to zgodzić. Nie potrafiłabym czekać tydzień na nowy post. Mam więc nadzieję, że zostaniesz przy częstym dodawaniu postów.
    Podziwiam cię. Nie potrafiłabym pisać z męskiej perspektywy.
    Ubóstwiam twoje opowiadanie. Zresztą tak jak poprzednie. Jestem z tobą od pierwszego rozdziału poprzedniego opowiadania.
    Co do rozdziału.. Czemu taki krótki? Mam nadzieję, że masz czas na pisanie; Nie Louis. Nie przesadzasz.


    Do następnego rozdziału, który mam nadzieję się pojawi szybciej niż w poniedziałek. Jeśli mnie przegłosujecie i się pojawi dopiero w poniedziałek to zabiję!
    ~ Noelle x

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy2:29 PM

    Proszę, dodawaj częściej niż raz na tydzień, twoj blog jest świetny i nie wytrzymam aż tygodnia bez kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  13. no chyba don't xD ja pracuję, studuję etc i mam czas, więc inne czopki też go znajdą! dodawaj tak, jak zwykle, bo jesteś moim Guru i zawsze po Twoim rozdziale natycha mnie do napisania swojego. właśnie, rozdział, cudowny. tak się ciesze, że Harry znów jest w Londynie. i nie, Lou nie przesadza, jest po prostu... zauroczony? zakochany? czekam na nowy. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Louis, czy ty naprawdę myślisz, że przesadzasz? Dobrze się czujesz? Ty go kochasz i to jest jedyny powód, dlaczego z powrotem przywiozłeś go do Wielkiej Brytanii. Ta tęsknota nie była czysto przyjacielska. Ty go kochasz, idioto! Tylko jeszcze o tym nie wiesz,ale im szybciej sobie to uświadomisz, tym lepiej dla ciebie, bo z tego co zdążyłam zauważyć Harry nie jest w stosunku do ciebie obojętny. Jest uległy. Aż za bardzo. I obydwoje balansujecie na cienkiej linii. Lini tak cienkiej, że boję się myśleć, co niedługo może się wydarzyć... Może mały wyskok do klubu dla gejów, jak wcześniej, przed wypadkiem? Obydwoje nimi jesteście, w końcu.
    Ten pomysł z dodawaniem rozdziałów co poniedziałek. W zasadzie mnie pasuje, ale boję się, że tyle nie wytrzymam. Cały tydzień... Czy ja to wytrzymam?
    Zabarykadowana wysnutymi marzeniami, trwam w oczekiwaniu na kolejne, jeszcze piękniejsze słowa Miętowego Poniedziałku.... ♥
    @JBluvsBabycakes
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy9:54 PM

    to cudowny pomysł zwarzywszy na tematyke bloga ale ja nie wytrzymam tygodnia :D więc jak wole częściej :D a rozdział powalający poprostu cudo :D

    hope

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowite! :o Nie mogę wciąż ogarnąć, z jaką lekkością to piszesz, Twoje słowa... Są takie delikatne. Czytając jedną z Twoich notek, później czytając to co sama piszę - kurde, niebo i piekło. :)
    Pomimo, że teraz będę miała w szkole zapierdziel itd, będę miała czas na czytanie Twojego bloga. ;) Ale i tak wolę co poniedziałek, nieważne, że nie będę mogła się doczekać. To będzie jeszcze bardziej magiczne. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mimo wszystko strasznie podoba mi się, że nie było jeszcze takiej bezpośredniej myśli o uczuciach. jakby nie zdawali sobie z tego sprawy póki co. cieszę się, że Harry wrócił, cieszę się, bo mam wrażenie, że Jego to 'ulepsza', a do tego wydaje mi się, że i On 'ulepsza' tam rzeczywistość. mam nadzieję, że się otworzy, zachowując w tym swój lekko arogancki urok, bo to jest On, to Jego właśnie charakteryzuje.
    hihi, i oczywiście nie mogę nie napisać o kochanej Eleanor, którą tak uwielbiam w Twoim opowiadaniu.
    lecę czytać siódemkę x

    OdpowiedzUsuń