3 września 2012

Rozdział VIII

Rozdział 8
To tylko życie.



Louis.
Potrzebowałem jego obecności. Był jak ciepła herbata w mroźny wieczór. Jak ulubione lody w gorące popołudnie. Jak tosty z marmoladą nad ranem. Każdego dnia po pracy potrzebowałem tylko jego. Jego uśmiech, słowa, gesty.. to wszystko dawało mi siłę. Sprawiało, ze byłem sobą, że czułem się sobą. Harry Styles diametralnie zmienił moje życie. Dlatego widywaliśmy się codziennie. Był ostatnio jakiś nieswój. Inny, ale nie do końca w złym tego słowa znaczeniu. Jakby coś przede mną ukrywał, a raczej.. jakby zupełnie nie chciał. Czułem, że coś się zmieniło, a on po prostu o tym nie myślał. Czyż to nie dziwne? Może zamiast sprzedawać lody i naleśniki, powinienem przewidywać ludziom przyszłość? Może Curly miał rację i we mnie również drzemie jakiś talent? To niedorzeczne. Wsunąłem dłonie do kieszeni, przyśpieszając kroku. Po upływie zaledwie minuty znalazłem się pod domem Eleanor, której niestety nie było. Harry napisał, że wyszła z koleżanką na zakupy. Bez pukania uchyliłem drewniane drzwi i nieśmiało rozejrzałem się po przedpokoju. Cisza. Westchnąłem spokojnie i odwiesiłem swój sweter tuż obok ulubionego żakietu Els i małego parasola. Powietrze pachniało czymś słodkim, ale wyczułem w nim także nutę męskich perfum. Uśmiechnąłem się na tę myśl. To wspaniałe, że Francuz już się zadomowił, a jego obecność da sie odczuć z taką łatwością. Zajrzałem do salonu. Szatyn leżał na sofie. Przeglądał dzisiejszą gazetę.
- Leń. - syknąłem cicho, na co on spojrzał na mnie uważnie i lekko się uśmiechnął. Wstał i położył gazetę na blacie małego stolika. Miał na sobie miętową koszulkę. Odniosłem wrażenie, że jego tęczówki są w tej chwili bardziej zielone, niż kiedykolwiek.
- Właściwie to szukałem pracy. - wyjaśnił spokojnie, po czym dotknął dłonią jasnej sofy, prosząc, bym zajął miejsce obok niego. Usiadłem, a on oparł się policzkiem o moje ramię. Tęsknił. - Jak było w cukierni?
- Obyło się bez żadnych sensacji. - wzruszyłem ramionami, a Styles westchnął tylko cicho. Przyszło mi na myśl, że jest zmęczony. Nie wyglądał najlepiej. - Chciałem porwać Cię do kina, ale chyba nie masz ochoty, huh?
- Nie mam. - zgodził się i jeszcze natrętniej wtulił policzek w rękawek mojej koszulki. Skinąłem głową i zacisnąłem na moment wargi. Był przygnębiony, to do niego nie podobne. Zazwyczaj uśmiecha się z wyższością, a teraz jakby.. mnie potrzebował. Był taki kruchy.
- Coś nie tak, Curly? - dotknąłem koniuszkiem nosa jego kasztanowych loków, a on odsunął się powoli i spojrzał na moją twarz. Był taki tajemniczy. Czasem to w nim uwielbiałem. Teraz jednak chciałem wiedzieć dosłownie wszystko.
- Mam gorszy dzień. - intensywność z jaką Harry patrzył w moje oczy przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Nie miał powodu by kłamać, by mnie oszukiwać. Dlaczego więc miałem wrażenie, że nie jest ze mną szczery?
- Rozumiem. - szepnąłem spokojnie, a on tak po prostu wstał, zagarnął z blatu papierosy i wyszedł na taras. Poszedłem za nim. Odpalił jednego i mocno się zaciągnął. Oparł się o drewnianą barierkę i spojrzał w niebo. - O czym myslisz? - spytałem niepewnie, a on pośpiesznie objął mnie ramieniem i wtulił w swój bok. Zadrżałem mimowolnie i otuliłem spojrzeniem lewy profil jego twarzy.
- Nie musisz tak dotkliwie się o mnie martwić. - wyszeptał, po czym ponownie ujął między wargi papierosa. Czułem się przy nim taki słaby. Czy już wspominałem, ze fakt iż jest ode mnie wyższy mnie irytuje? Jestem starszy, a przy nim czuję się jak mały chłopiec.
- Ale się martwię, a Ty jak na złość mi wszystko utrudniasz.
- Zamknij się. - szepnął z czułym uśmiechem i jeszcze mocniej wtulił mnie w swoje ciało. Martwiłem się, bo nigdy wcześniej taki nie był. Taki przesadnie spokojny. Taki normalny. Jesteśmy przyjaciółmi, to chyba naturalne, że chcę się o niego troszczyć. Powinienem chyba jednak przywyknąć, że Styles bywa trudny i choć jestem mu najbliższy, czasem nawet i mnie nie udaje się wejść do jego głowy.
Wieczór spędziliśmy przy piwie, w jego sypialni. Chciałem go zostawić, pozwolić mu na kilka chwil samotności. Nie zgodził się tłumacząc, że jeśli ma rozkoszować się ciszą, to tylko w moim towarzystwie. Przystałem na to, choć czułem się odrobinę nieswojo. Nie zamierzałem jednak ingerować w jego sprawy zbyt natrętnie. Jeśli zechce, powie mi o wszystkim. O każdej niekorzystnej myśli i wspomnieniu. Może jeszcze mi nie ufa? Może wcale nie potrzebuje mnie tak bardzo jak ja jego? Może zbyt wcześnie zacząłem patrzeć na nas jak na przyjaciół? Ale przecież.. on uratował mi życie. To coś istotnego, prawda?


Eleanor.
Wróciłam do domu przed dziesiątą. Zakupy z Perrie poprawiły mi humor. O dziwo nie wspomniała o Zayn'ie. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Była szczęśliwa z Tom'em. Wyglądała na szczęśliwą. Zdążyłam się za nią stęsknić. Ostatnio nie miałyśmy dla siebie zbyt wiele czasu. Żałuję, że Dan do nas nie dołączyła. Cóż, szczerze powiedziawszy nie wierzyłam, że znajdzie chwilę. Drzwi do domu były otwarte. Sądziłam, że Harry czyta w salonie lub ewentualnie szkicuje na górze. Zaskoczyła mnie więc cisza. Wspięłam się po schodach i niepewnie zajrzałam do sypialni Francuza. Drzwi były delikatnie uchylone. Mała, nocna lampka rzucała słabe światło na łóżko na którym leżeli Harry i Louis. Starszy wtulał się w młodszego. Uroczy obrazek. Zapewne zasnęli przez przypadek. Obudzę Lou rano, by mógł spokojnie zdążyć do pracy. Ich więź jest naprawdę wyjątkowa. Może.. oni sami tego nie dostrzegają. Jednak sposób w jaki na siebie patrzą, chociażby, jest niesamowity. Ujęłam w dłonie miękki koc i okryłam nim śpiąca dwójkę. Nawet nie drgnęli. Westchnęłam cicho i zgasiłam lampkę. Cieszę się, że mają siebie. Harry jest bardzo specyficzną jednostką. Albo się go kocha albo nienawidzi. Ma trudny charakter, a mimo to dogadał się z Lou. Są jak bracia, choć zupełnie inni. Jak dwie połówki tego samego jabłka, ale nie do końca. To skomplikowane. Chyba sama nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić, czyż to nie urocze? Weszłam do swojej sypialni. Byłam zmęczona. Nie miałam ochoty nawet na herbatę, która zazwyczaj pomagała mi zasnąć. Chciałam tylko się położyć, nawet jeśli bezsenność zechce zagarnąć mnie w objęcia. Czasem, mimo iż ciało jest zmęczone, umysł karmi nas obrazami które nie pozwalają zasnąć. Czułam, że właśnie taka będzie ta noc. Nie przeszkadzało mi to. Byłam gotowa.


Liam.
Otworzyłem oczy. Zegarek stojący na biurku wskazywał dziewiątą. Ziewnąłem przeciągle, a śpiąca obok Danielle wzdrygnęła się delikatnie. Moje Szczęście. Uśmiechnąłem się lekko i musnąłem wargami jej czoło. Wstałem tak, by jej nie obudzić i zszedłem do kuchni by przygotować śniadanie. Harry obiecał, że zje je razem z nami. Cieszyłem się, że wrócił. Nie miałem jednak czasu by się z nim spotkać. Wszystko ostatnio tak bardzo się pokomplikowało. Byłem szczęśliwy, ale inaczej. Czułem, że moje życie niebawem diametralnie się zmieni. Ba, byłem tego pewien. Wstawiłem wodę na herbatę i przygotwałem omlet. Gdy moja ukochana zeszła na dół, wszystko było już gotowe. Zapach śniadania przyprawił ją o uśmiech. Miała na sobie mój ulubiony sweter i jasne szorty. Wyglądała niezwykle uroczo. Mój kuzyn się spóźniał. Być może zupełnie zapomniał o moim zaproszeniu? Po chwili jednak do moich uszu dotarło pukanie do drzwi. Uchyliłem je i uśmiechnąłem się na widok czwórki przyjaciół. Nie spodziewałem się, że odwiedzą mnie wszyscy. Uściskałem Harry'ego i zaprosiłem ich do salonu. Dan zdążyła rozlać sok pomarańczowy do wysokich szklanek. Louis zajął miejsce obok Zayn'a, a Niall niepewnie usiadł obok Francuza. Stęskniłem się za nimi. Uśmiechałem się jak głupek.
- Nie jesteśmy głodni... - zaczął Lou, ale blondyn zaraz mu przerwał.
- Ja jestem! - wszyscy westchnęli odruchowo, a ja spojrzałem na Tomlinson'a, który wywrócił oczyma.
- ... ale dawno się nie widzieliśmy. - dokończył szatyn, a ja skinąłem głową. To prawda, ostatnio nie mam dla nich czasu. Mieli prawo być źli. Dlatego też ucieszyłem się, ze przyszli. Chciałem im wszystko wyjaśnić. Okazja była ku temu idealna.
- Więc.. - stęknąłem niepewnie, a Harry uważnie spojrzał na moją twarz. Właściwie.. wszyscy mi się przyglądali. Poza Niall'em oczywiście, który upychał w policzkach omlet z grzybami.
- To moja wina. - czysty, kobiecy głos wprawił w drganie gęste powietrze, a oczy moich gości przeniosły się na moją dziewczynę. Zayn prychnął pobłażliwie. Skarciłem go spojrzeniem. To nie tak, że Dan przywłaszczała sobie mój czas. A nawet jeśli to robiła, to miała ku temu powód. Nie wiedziałem jak im wszystko wyjaśnić. Jak wytłumaczyć swoją niebecność w ich życiach.
- Nie, Danielle. Posluchajcie. Nie warto niczego przed Wami ukrywać. Zasługujecie na prawdę. Zasługujecie, by dowiedzieć się od nas. Więc.. ja i Danielle.. my..
- Wy co? - spytał niecierpliwie Hazz, odsuwając od warg szklankę z sokiem. Ton jego głosu przyprawił mnie o zakłopotanie i niepewność. Uchyliłem lekko usta i zawahałem się. Po chwili jednak wydusiłem.
- Będziemy mieć dziecko.


11 komentarzy:

  1. Chryste Panie. Tylko jestem w stanie wydusić. To, jak Louis opisuje Harry'ego jest niesamowity. Sposób, w jaki dobierasz słowa rozkłada mnie na łopatki. Jestem zdziwiona, bo byłam przekonana, że Louis dowie się o "Narry'm". Ale może to i lepiej. Uwielbiam te Larry'owe momenty, zwykłe przytulanie, a jak głęboko opisane. No i Liam. Akcja z dzieckiem całkiem mnie zaskoczyła. Czekam cierpliwie na nowy i życzę weny, buziaczki szkrabie najdroższy <3
    [seven-sins-deadly-sins]

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne! <3 dziękuję za dodanie świetnego rozdziału plus "rozwikłanie" tajemnicy co z Liam'em :D miłego pisania dalszych części! =)

    OdpowiedzUsuń
  3. chłonę Twoją twórczość jak gąbka..
    postać Harrego tutaj jest tak idealnie wykreowana, jak jeszcze nigdzie.
    choć czuję ciągle ten niedosyt Larrego i momentami jestem zła, że się zachowują właśnie tak nieświadomie to sposób w jaki opisujesz ich więź zaraz łagodzi moją złość i wtedy lekko wkrada się zazdrość, że łączy ich coś, czego nie umiem teraz nawet ubrać w słowa.
    czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!

    OdpowiedzUsuń
  4. Teoretycznie mam dziś szkołę, ale wiesz... Miętowy Poniedziałek. Kto by odmówił?
    Nie umiem sprecyzować, czy wszystko jest okej, ale myślę, że jeśli nie jest, szybko to naprawisz. Oby. Nie chcę, żeby relacja między chłopakami się pogorszyła przez, cóż, jednorazową przygodę Harry'ego z Niallem. Bo to dlatego Harry jest taki nieswój, prawda?
    Do tego niesamowicie cieszę się z dziecka Lanielle i mam nadzieję, że i u nich wszystko dobrze się potoczy.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. LOL sie tego nie spodziewałam :O:O
    Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham sposób w jaki opowiadasz z perspektywy Louisa. Jak to powiedziałaś przez El: "Ich więź jest naprawdę wyjątkowa. Może.. oni sami tego nie dostrzegają. Jednak sposób w jaki na siebie patrzą, chociażby, jest niesamowity."
    Myślę, że Harry nie zdaje sobie sprawy jak dużo znaczy dla Tommo, oby z czasem to się zmieniło.
    Dziecko w życiu Liama, robi się ciekawie.
    Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy2:59 PM

    kocham sposób w jaki piszesz to takie fascynujące a fakt że Lanielle bd mieć dziecko poprostu wow :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wchodząc na tego bloga mam kompleksy. Zdajesz sobie z tego sprawę? Cóż, zdania wpełzają do mojej głowy, zagnieżdżając się w niej, a mnie brakuje tlenu, którym mogłabym oddychać. To piękne uczucie, kiedy napełniona tlenem, otulam twarz nikłym uśmiechem. To ty sprawiasz, że właśnie to robię. Uszczęśliwiasz tym mnie i moją osobę. Przez to łaknę więcej. I chociaż wiem, że o to ciężko, to zachłystuję się każdą dawką poniedziałkowego powietrza. Dostarczasz mi słońca w ponury dzień... A słowa, którymi opisujesz ich więź - "Ich więź jest naprawdę wyjątkowa. Może.. oni sami tego nie dostrzegają. Jednak sposób w jaki na siebie patrzą, chociażby, jest niesamowity." są po prostu magiczno-perfekcyjne. Dziewczyno, fascynujesz mnie! Paraliżujesz każdą komórkę zdrętwiałego ciała. Wypełniasz rzeczywistość szczęściem, ale i ekscytacją... "Będziemy mieli dziecko" - i nic więcej nie potrzebuję.
    Tylko trwać.
    Zabarykadowana wysnutymi marzeniami, trwam w oczekiwaniu na kolejne, jeszcze piękniejsze słowa Miętowego Poniedziałku.... ♥
    JBluvsBabycakes
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże o mój Boże o mój Boże. Kocham Cię i kocham to opowiadanie.
    Trzymaj się <3
    http://letsjustbetogether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. O fuck. dziecko? o chryste panie! No to ktoś tu jest udupiony...
    Louis i jego mętlik w głowie jest uroczy.
    El? Nie mam zdania, nie wypowiem sie, ale wydaje sie byc mila....

    OdpowiedzUsuń
  11. na początku pragnę Cię przeprosić (jeżeli to czytasz), że zaniedbałam mój ukochany Miętowy Poniedziałek, wybacz.
    najpierw odniosę się do Louisa i Jego czułości względem Harry'ego. to jest niesamowite, tak niesamowicie opisane, takie prawdziwe i niewinne, choć stanowcze i perfekcyjne. słowa Eleanor pięknie podsumowały całą sytuacje (lubię ją, ale to już pewnie wiesz). lubię takie czułości jak te w tym rozdziale, są takie niezobowiązujące, ale niepodważalne, choć martwię się trochę o ich relację, martwię się, że Lou za bardzo się wczuwa, a Harry w jednej chwili może się odwrócić.
    a co do Danielle i Liama - nie spodziewałam się, ale to przemiła wiadomość dla ucha. uśmiechnęłam się szczerze.
    kocham to, w jaki sposób dobierasz słowa i łączysz to w piękne zdania. co tu dużo mówić - z rozdziału na rozdział zachwycasz.
    a teraz pozwól, że polecę dalej, mam przed sobą jeszcze piękne dwa rozdziały.

    OdpowiedzUsuń