1 grudnia 2012

X

10. Nie ma uczuć idealnych. Im mocniej pragniemy ich perfekcji, tym boleśniej upadamy.




Perspektywa Zayn'a.


Spójrz w gwiazdy. Chciałbym być tam z nimi.


Świt przywitał mnie chłodem. Biały sufit porażał intensywnością, a niewygodny materac raczył mnie bólem pleców. Podniosłem się powoli. Nie było Jej. Długa, czekoladowa zasłona kołysała się natrętnie pod wpływem zimnego powietrza. Ziewnąłem przeciągle. Odnalazłem spojrzeniem czarną bieliznę leżącą na podłodze. Szybko okryłem nią biodra. Zanim zdążyłem na powrót usiąść na łóżku, Eleanor weszła do sypialni i zamknęła drzwi prowadzące na balkon. Uśmiechnęła się nieśmiało. Miała na sobie mój sweter, który starannie okrywał jej wątłe ciało sięgając aż do połowy ud. Wyglądała zjawiskowo, choć jej włosy były w kompletnym nieładzie, a resztki makijażu błąkały się po bladych policzkach. Do mojego nosa dotarł znajomy zapach papierosów.
- Od kiedy palisz? - spytałem zachrypniętym głosem, na co ona wzruszyła tylko ramionami.
Była onieśmielona. Bez zawahania przyciągnąłem ją ku sobie i posadziłem na swoich udach. Owinęła ręce wokół mojej szyi i uważnie spojrzała w moje oczy. Nie władało nią nic niepokojącego. Łaknęła raczej czegoś w rodzaju upewnienia, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć, że naprawdę tu ze mną jest. Co się właściwie ze mną dzieje?
- Masz ochotę na śniadanie? - posłałem w jej stronę kolejne pytanie. Skinęła głową i ostrożnie przysunęła wargi do moich. Podarowała mi subtelne muśnięcie, a ja poczułem znajome dreszcze.
Od kiedy to zaczyna się dzień od deseru?

- Podasz mi masło i dżem? - spytała cicho, szukając w szafce pieczywa na tosty. Wyjąłem z lodówki to, o co prosiła. Sam zająłem się wyciskaniem soku z pomarańczy.
Była... inna; przesadnie opanowana i nad wyraz spokojna. Jakby trwała w przekonaniu, że ostatnia noc była błędem. Emanowała jednak szczęściem, którego nie potrafiłem ubrać w słowa. To dziwne połączenie. Nie wiedziałem, jak mam interpretować jej ciszę, a pytanie wprost chyba nie wchodziło w grę.
- Powiedz mi, o czym myślisz. - poprosiłem spokojnie, stając tuż przed nią. Odwróciła się w moją stronę i oparła plecami o kuchenny blat. Jej oddech pachniał czymś słodkim.
- Dlaczego? - spytała z uśmiechem, badawczo przyglądając się mojej twarzy.
- Mam w głowie mętlik, a Ty zachowujesz się jakbyś nie chciała pamiętać o tej nocy.
- Od kiedy zwracasz uwagę na myśli i uczucia drugiej osoby? - spytała kpiąco, starając się wyrwać z mojego uścisku. Zacisnąłem dłonie na jej talii tak, by nawet nie drgnęła. Syknęła cicho.
- Zastanówmy się. - przysunąłem wargi do jej ucha, uprzednio zakładając za nie gruby, brązowy kosmyk. - Nie jesteś moją kolejną przygodą.
- Więc może Ty jesteś moją, hm? - odparła równie cicho. Jej wargi wykrzywił się w pełen wyższości uśmiech.
Zabolało, ale nie dałem tego po sobie poznać. Po chwili w miejscu bólu pojawiła się swego rodzaju duma. Els grała w moją grę, to mi imponowało. Gdybym jej nie znał, uwierzyłbym w te słowa. Widziałem jednak, jak na mnie patrzy, jak pragnie mojej bliskości, choć równie mocno nią gardzi. Posadziłem ją na chłodnym blacie i stanąłem między jej udami tak, by nie mogła wykonać żadnego niepożądanego ruchu.
- Nie posądziłbym Cię o upodobanie do seksu przepełnionego nienawiścią. - uniosłem brwi, a szatynka zacisnęła na moment wargi.
- Chcesz mnie bo wiesz, że potrafię Ci odmówić.- powiedziała drżącym głosem i wtuliła policzek w mój. - Chcesz mnie bo wiesz, że w gruncie rzeczy ta noc nic nie znaczyła. Wiesz, że będziesz musiał mnie zdobywać. To jak...
- Wyzwanie. - dokończyłem za nią i ostrożnie wtuliłem jej wątłe ciało w swój tors. Zdjąłem ją z blatu i przez chwilę trzymałem jeszcze blisko siebie.


Perspektywa Louis'a.

Wszedłem do kuchni, by zaparzyć sporą ilość niezbędnej mi do przeżycia kawy. Harry wyszedł z domu bez śniadania tłumacząc, że Ed prosił o spotkanie. Swoją drogą to odrobinę dziwne. Nie powinienem się jednak nad tym rozwodzić. Ludzie popadają w przyjaźnie, prawda? To naturalne. Jak śnieg każdej zimy albo wiśnie końcem czerwca. Wlałem do swojego kubka gorący, ciemny płyn. Jego zapach przyjemnie odurzył moje myśli. Sięgnąłem po maślaną bułeczkę i bez skrępowania oderwałem kawałek. Gdy do moich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi, odetchnąłem z ulgą. Nareszcie. Zza framugi wyłoniła się Eleanor. Starała się udobruchać mnie czułym uśmiechem. Miała na sobie to co wczoraj, ale wydawało mi się, że w jej koszuli brakowało kilku guzików...
- Jeśli na przestrzeni najbliższych pięciu sekund nie wyjaśnisz mi, gdzie byłaś całą noc... - zacząłem poważnym tonem, podchodząc do niej powoli.
- Ja... - spojrzała na mnie nieśmiało. - Och, Louis. - szturchnęła mnie w ramię. - Nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem.
- Martwiłem się.
- Zupełnie niepotrzebnie. - musnęła na odchodnym mój policzek i ruszyła w kierunku dzbanka z kawą.
Byłem pewien, że była z nim. Na jej policzkach widniały ślady po rumieńcach. Pachniała esencją niewinnego szczęścia. Można by ją posądzić o wygraną na loterii. Nigdy dotychczas nie widziałem jej takiej.Poczułem coś na kształt... zazdrości? Zazwyczaj to ja unosiłem kąciki jej warg ku górze. To ja byłem powodem jej nienagannego humoru. Wygląda na to, że przeceniałem własne możliwości, skoro brunet wprawił ją w taki stan zaledwie jedną, wspólną nocą.
- Nie opowiesz mi, jak było z Zayn'em? - spytałem z uśmiechem pełnym wyższości. Jej policzki lekko się zarumieniły. Nie potrafiła niczego przede mną ukryć.
- A Ty opowiesz mi, jak jest z Harry'm?
Och, brawo. Punkt za przebiegłość dla szatynki.
- Owszem, gdy tylko dojdzie do czegoś wartego Twojej uwagi.

Calder i Malik. Razem. W nocy. Nie potrzebuję wiedzieć więcej by mieć świadomość tego, co się wydarzyło. Znam Zayn'a i wiem, jak delikatna potrafi być Eleanor. Jeśli brunet ją zrani, będę musiał go zabić, a nie mam ochoty brudzić sobie rąk krwią. To uczucie między nimi balansuje na krawędzi pomiędzy miłością, a nienawiścią i nie jestem do końca pewien, czy to dobra rzecz. Chyba powinienem przestać trzymać nad wszystkim kontrolę. Czasem zapominam, że ludzie z którymi obcuję są dorośli i mają prawo podejmować decyzje i popełniać błędy. Sęk w tym, że Els jest dla mnie kimś naprawdę ważnym. Jest jak piórko; subtelna, lekka i niewinna. Chciałbym ją chronić przed wszystkim, co mogłoby dać jej ból.


Okłamywanie samego siebie, to największa porażka bycia nieszczerym.


Pragnąłem poznać jej pogląd na tę sprawę. Chciałem, by opowiedziała mi o uczuciach, o tym jak widzi przyszłość. Wszedłem do jej sypialni bez pukania, drzwi były lekko uchylone. Powietrze pachniało słodkimi perfumami. Odnalazłem w nich nutę suszonych owoców. Szatynka stała przed dużym lustrem, miała na sobie tylko bieliznę. Uważnie przyglądała się swemu odbiciu. Była taka piękna. Każdy detal jej ciała był idealny. Podszedłem do niej powoli. Wsparłem podbródek na jej szczupłym ramieniu i czule się uśmiechnąłem.
- Jesteś taka piękna. - wyszeptałem wprost do jej ucha, a ona w odpowiedzi wbiła mi łokieć w brzuch. Skrzywiłem się odruchowo.
Zawsze byłem pod wielkim wrażeniem jej urody. Zarówno na duchu i ciele. Nie wierzyłem, że jest na tym świecie facet, który potrafiłby przejść obok niej obojętnie. Była kwintesencją wszystkich najcudowniejszych cech, jakimi mógł dysponować człowiek. Przez głowę przemknęło mi jedno wspomnienie.
- Wiesz... Byłem pewien, że tylko ze mną zechcesz sypiać. 
- Mieliśmy o tym nie rozmawiać. - odparła drżącym głosem. - Mieliśmy nawet o tym nie myśleć.
- Spokojnie. - delikatnym ruchem odwróciłem ją tak, by mogła spojrzeć w moje oczy. - Już nie myślę. - wzruszyłem ramionami.
Owszem. Obiecałem, ze już nigdy nie poruszę tego tematu. Jednak... jak wyrzucić z pamięci scenę pełną namiętności i niepewności? Ta chwila była ważnym etapem mojego życia. Upewniła mnie w przekonaniu, że nie potrafiłbym być z kobietą. Dlaczego więc, do cholery, widok jej ciała przywołał właśnie tę jedną, konkretną myśl? Oddychała niemiarowo. Jakby się bała. Poczułem się jak dupek, którym rzecz jasna byłem. Ostrożnie wtuliłem jej ciało w swój tors. Syknęła cicho, a ja się odsunąłem. Zamarłem, gdy zobaczyłem wokół jej bioder kilka siniaków i otarć. Na jej talii także było kilka śladów po niezbyt subtelnym dotyku. Jej szyję zdobiło czerwone otarcie, które dostrzegłem dopiero w pełnym oświetleniu.
- Co to jest? - spytałem tłumionym głosem, po czym przeniosłem wzrok na jej twarz.
Milczała.
- Pytam, co to jest, Eleanor? Wyglądasz jakby ktoś rzucał Tobą po pokoju!
- Nie unoś się, Lou, zaraz wytłumaczę...
- On Ci to zrobił? - wysyczałem w gniewie, zaciskając pięści na materiale swojego swetra. - Co mu strzeliło do głowy?!
- To był element, bardzo istotny. - tłumaczyła pośpiesznie. - Chciałam tego.
- Od kiedy jesteś masochistką? Spójrz na siebie. Jutro będziesz wyglądać o stokroć gorzej!
- Jestem dorosła, wiem, czego mi potrzeba. - odparła i odsunęła się, by pośpiesznie okryć ciało szeroką bluzą.
Chyba mam do pogadania z pewnym mało subtelnym jegomościem. 


Perspektywa Harry'ego.

Temperatura na zewnątrz była koszmarem. Nie przywykłem do letnich upałów, Londyn bywał kapryśny, ale zima nie była w żadnym stopniu urokliwa. Chyba, że ktoś przywiązywał się do ckliwych obrazków przedstawiających dzieci, które lepiły bałwana. Ed poprosił, bym wpadł do jego studia. Nie byłem do końca pewien dlaczego mnie zaprosił. Było mi źle z myślą, że nie zdązyłem napić się z Louis'em herbaty. Czy ja naprawdę tęsknię za nim dziesięć minut po tym, jak wyszedłem z domu?


Nie powinien czuć się pewnie. Byli tylko ludźmi.


Pokonałem pośpieszniee ruchliwą ulicę, co kilka chwil trącając kogoś nieumyślnie. Ludzie biegali po całym mieście z zamiarem kupna prezentów dla najbliższych. Nigdy nie czułem magii świąt. One po prostu były, jak każdy inny dzień roku. Nie potrzebowałem przesadnie ich świętować. Wystarczył mi On, jakiś ciepły, pachnący napój i cisza.

Wszedłem do niewielkiego budynku. Już w korytarzu usłyszałem czysty, nienaganny głos Ed'a. Miał wielki talent, chyba odrobinę mu zazdrościłem. Zawsze byłem zdania, że łatwiej jest wydać płytę, a niźli zorganizować wystawę własnych prac. Gdy wszedłem do odpowiedniego pomieszczenia, Sheeran przywitał mnie ciepłym uśmiechem. Wyczułem w powietrzu nutę latte.
- Harry, jak miło Cię widzieć. - zsunął z uszu słuchawki i uścisnął moją dłoń.
- Był ku temu jakiś szczególny powód? - uniosłem pytająco brwi, a rudowłosy dotknął mojego ramienia.
- Owszem. Mam dla Ciebie propozycję. - odparł spokojnie, a spojrzeniem poprosił, bym usiadł na brązowej sofie stojącej w kącie.
- Słucham.
- Przeglądałem Twoje prace, pamiętasz? Wciąż jestem pod wrażeniem. Wiem, że nie masz nic wspólnego z projektowaniem, ale... wpadło mi do głowy, że nikt nie zrobi dla mnie doskonalszej okładki.
- Mowa o... ? - spojrzałem na niego uważnie i wsparłem łokcie na kolanach.
- Mojej debiutanckiej płycie. Chciałbym, byś zaprojektował okładkę. - wyjaśnił i zajął miejsce obok mnie.
- Zaraz. - wzdrygnąłem się. - Chcesz bym naszkicował coś, co będzie widniało na Twojej płycie, tak?
- Otóż to. - poszerzył swój uśmiech.
- Zwariowałeś? 



***


twitter
ask

13 komentarzy:

  1. Och, kochanie. Wiesz, jak umilić mi wieczór, prawda? Mam wrażenie, że czytasz mi w myślach, ale przejdźmy do rzeczy.
    Zayn i Eleanor. Ich duet doprowadza mnie do szaleństwa. Sposób, w jaki współgrają, oczywiście nieświadomie, jest niesamowity. Ich serca należą do siebie nawzajem, dusze uzupełniają się, a ciała potrzebują. Jedno jest księżycem, a drugie satelitą. Pytanie tylko, które? Które z nich zdobędzie pałeczkę przywódcy w tym związku? Zayn będzie samcem alfa i nie da za wygraną? A może Eleanor złamie wszelkie reguły i pokaże, że nie jest zwykłą dziewczyną?
    Rozumiem strach i niepokój Louis'ego. Els jest jego dobrą przyjaciółką, prawie siostrą - martwi się i chce dla niej jak najlepiej. Jednak trzymam w tej chwili stronę naszej młodej damy. Jest dorosła i wie - no może nie do końca, nieważne -, co robi. Nie powinien się wtrącać, bo może pogorszyć sytuację. Ale to jego decyzja, niech robi jak chce.
    Zaskoczyłaś mnie Edwardem, który tak zwyczajnie poprosił Harry'ego o zaprojektowanie okładki. Uważam, że stworzą zgrany duet przyjaciół. Nie mogę doczekać się, co będzie działo się dalej. Łaknę dalszych słów i łaknę, nic nie poradzę na moje uzależnienie do Miętowego Poniedziałku.
    Czekam cierpliwie, na rozdział i na weekend z Tobą. Dwa tygodnie, robaczku. Życzę weny, czasu, dużo czekolady, papierosów i cierpliwości do mnie. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. *.* wchodzę. Patrzę. Jest. Uciecha. Spojrzenie z nienawiścią do siebie, za to, że zapomnialam sprawdzić wcześniej. Muszę przeczytać 2 rozdziały zamim przeczytam bierzacy. Nic nie szkodzi. Czytam. Zachwycam się. Targa mną zdziwienie. Zawiedzona złym obrotem spraw bohatera wykrzykuje ciche: "Dlaczego?". Kolejne zaskoczenie. Przewidywalnosc. Koniec. Dziękuje za kolejne świetne opowiadanie na mojej liście. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem czy raczej napiszę tylko jedno - wspaniałe.
    Pozdrawiam @weronika1993

    OdpowiedzUsuń
  4. Herbata z cytryną i Miętowy Poniedziałek. Czy może być coś piękniejszego? Rozdział jak rozdział. Nie będę oryginalna mówiąc, że jest idealny, dopracowany i rozkochujący w sobie moją osobę. Wybacz, że nie napiszę dłuższego komentarza, ale chyba powinnam iść spać, choć zapewne jeszcze długie minuty przed odpłynięciem będę analizować więź pomiędzy Eleanor a Zaynem. Coś cudownego. Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello5:32 AM

    Wiesz, jak sprawić, że samopoczucie człowieka staje się lepsze, czyż nie? Rozdział jak zwykle oszałamiający.
    Zayn i Eleanor. Niezwykłe połączenie. Czekałam na nie od dawna. Oboje się świetnie uzupełniają, a zarazem każde z nich chce mieć dominację w związku. Jestem ciekawa, jak skończą się losy tej parki. Kibicuję im.
    Lou, Lou, Lou. Rozumiem Lou, który martwi się o Eleanor. Louis w końcu chce dla niej jak najlepiej, choć mam nadzieję, że chłopak nie przesadzi i nie zmieni się to w nadopiekuńczość, która coś zmieni,a wręcz popsuje, w relacjach Zayna i Els.
    Co do okładki, która ma wykonać Harry... No, cóż. Zaskoczyłaś mnie, choć pozytywnie. Może Harold wreszcie zdobędzie wenę by tworzyć dalej i więcej. Po za tym Harry i Ed tworzą według mnie świetnych przyjaciół.
    Dziękuję, że stworzyłaś coś tak wciągającego. Moje uczucia mieszają się, bo w pewnym stopniu nie znoszę Cię za to, że tworzysz coś tak pięknego jak Miętowy Poniedziałek. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Zostałaś nominowana do Libster Award na moim blogu: my-turning-page-is-your-love.blogspot.com
    Odpowiesz na pytania?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły tutaj: http://anotherworld1d.blogspot.com/2012/12/lieber-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział ;) No i Zayn i Eleanor= świetne połączenie ;)
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam całego bloga, wszystkie rozdziały z 3 sezonów w dwa dni i jestem zachwycona.

    Jeśli miałabyś ochotę wpadnij do mnie we-go-to-heaven.blogspot.com chciałabym wiedzieć co autorka jednego z moich ulubionych blogów sądzi o moim opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny, cudowny, nieziemski <3

    Zapraszam:
    http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy8:06 PM

    Błagam o więcej wątków z Zayn + Eleanor:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny ( tak jak zawsze z resztą) oglądałam twojego i Justine twitcam'a, jesteście zdecydowanie moimi ulubionymi twórczyniami opowiadań o Larry'm.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny rozdział i kolejny raz zachwycam się każdym słowem... To jak opisałaś poranek Zayna było wręcz wspaniałe. Nie wiem jak ty to robisz, ale każde zdanie jest wręcz idealne. I nastrój, który zarysowujesz...Ja wręcz czułam powiew chłodnego powietrza na twarzy (ewentualnie był to przeciąg)...
    Czekałam na ten moment... Chwilę, w której Zayn zrozumie, że ona jest inna. Kibicowałam Els od samego początku i (udając, że nie wiem co będzie w kolejnym rozdziale) wciąż trzymam kciuki, by Zayn wyciągnął odpowiednie wnioski.
    Troska Louisa o przyjaciółkę jest po prostu urocza. A to jak bardziej jest zazdrosny o powód radości dziewczyny, niż o swojego chłopaka spotykającego się akurat z innym facetem, wywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy... Ta chęć chronienia jej przed wszystkim... Nawet przed przyjacielem. Gdzie są tacy faceci? Chyba powinnam poszukać sobie przyjaciela geja ;)
    A propozycja Eda sprawiła mi dziwną radość. Dlaczego?
    Kolejny cudowny rozdział. Teraz już jestem pewna, że piszę to w każdym komentarzu, no ale co innego... Ewentualnie mogę napisać, że wspaniały ;)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń