25 listopada 2012

IX

9. Nie bój się, nasze dusze będą pragnąć siebie przez tysiące lat.




połowa grudnia, Londyn

Perspektywa Eleanor.

Zayn był... brutalny. Nie wiem jak dotarliśmy do jego mieszkania. Trwałam w amoku, liczyły się tylko jego usta okładające pocałunkami moje, nieco bardziej czerwone. Jego palce zachłannie, z brakiem delikatności zaciskały się to na mojej talii, to na ramionach. W naszych poczynaniach nie było nawet grama lekkości czy subtelności. Powinnam być rozczarowana, powinnam wierzyć, że ze mną postąpi inaczej, że nie potraktuje mnie jak każdej, którą gościł wcześniej w swojej sypialni. Dlaczego więc popadałam w bezdenny obłęd za sprawą jego natrętnego dotyku? Pragnęłam, by po prostu mnie wziął, bez żadnych konsekwencji. Nawet jeśli postanowiłby zerwać ze mną kontakt po tym, co zaraz się wydarzy. Może... to ja powinnam zmienić nastawienie i wpuścić do swego serca lód, który oddzieli cielesność od uczuć?

Zdarł ze mnie koszulę jednym, agresywnym ruchem. Perłowe guziki rozsypały się na podłodze z uroczym, cichym stukotem. Kołnierzyk, poprzez mocne szarpnięcie pozostawił na mojej szyi czerwone otarcie. Zayn tego nie dostrzegł, nie kontrolował odruchów. Upadłam na łóżko skąpane w barwie dojrzałej limonki. W półmroku dostrzegłam zarys jego idealnego torsu, gdy zsunął z ramion ciemny sweter. Mięśnie jego brzucha odznaczały się rażąco na karmelowej skórze. Westchnęłam bezwiednie i uniosłam spojrzenie na jego twarz. Zawstydziłam się gdy dopuściłam do siebie myśl, że mam na sobie czerwony, koronkowy stanik, na którym brunet przed sekundą zatrzymał się spojrzeniem.

Gdy jego ciało przylgnęło do mojego poczułam swego rodzaju ulgę. Pasują do siebie idealnie, przemknęło mi przez głowę, gdy mój płaski brzuch otarł się o jego ciepłą skórę. Zayn zwolnił odrobinę, jego ruchy emanowały nikłą dozą delikatności. Był jakby... zafascynowany całą tą sytuacją. Poczułam, że moje policzki okrywają się purpurą.
- Jesteś piękna. - wyszeptał spokojnie, po czym dotknął wargami mojego gorącego policzka.
Uśmiechnęłam się subtelnie i pozwoliłam powiekom opaść w dół. Nie powinnam czuć tej przeklętej pewności. To był Zayn, nie zważający na uczucia, arogancki, egoistyczny przyjaciel, którego obdarzyłam nieopisanym uczuciem. Wiedziałam, że nawet ból jaki podaruje mi brakiem wzajemności w sferze serc, będzie o stokroć lepszy od niepewności i trzymania tego uczucia pod kloszem codzienności. Jak mówią, nie wygra się wyścigu, jeśli się w nim nie wystartuje, prawda?


Wiara, że czuł to choć w połowie tak mocno jak ja, pompowała moją krew.


Nie wiem ile minęło już chwil, nie wiem jaką część nocy mieliśmy za sobą, a jaka jeszcze była przed nami. Kolejne minuty płynęły w stronę spełnienia. Nasze nagie ciała lubieżnie się o siebie ocierały. Nie było skrępowania, nie było niepewności. Czułam się wspaniale. Czy to źle, że dopiero teraz obdarzyłam bruneta czystym zaufaniem? Poczułam jak jego dłonie rozchylają moje drżące uda. Nachylił się nad moim brzuchem i naznaczył go przeciągłym pocałunkiem. Po chwili począł sunąc wargami wyżej, każdy kolejny centymetr skóry pieczętując ciepłym muśnięciem. Odchodziłam od zmysłów, choć tak naprawdę nic się nie działo. Nie czułam jego wyższości. Na jego wargach nie było przepełnionego pewnością uśmiechu. On po prostu brnął w czułość, jakbym była jego skarbem, który łaknął odkrycia. Gdy dotarł ustami do miejsca między moimi piersiami wzdrygnęłam się delikatnie i zacisnęłam powieki. Powoli dotarł poprzez szyję aż do moich warg. Gdy naparł na nie swoimi, poczułam wolny, ale zarazem stanowczy ruch, który wykonał. Ból zagarnął w objęcia dolne partie mojego ciała, a mięśnie odruchowo się zacisnęły. To był błąd.
- Spójrz na mnie. - wyszeptał prawie niesłyszalnie, uchwyciwszy w palce mój podbródek. Uniosłam wachlarze rzęs ku górze błagając, by łzy nie naznaczyły moich policzków. - No już... - dodał po chwili, dotykając koniuszkiem nosa, mojego. - Rozluźnij się. Nie zrobię Ci krzywdy. Już nigdy. Obiecuję.
Utonęłam na moment w karmelu, jakim oblane były jego tęczówki. Nagle wszystko ustało. Moim ciałem wstrząsnął nieznajomy dreszcz, a fakt, że byliśmy jednością dawał mi przyjemność. Upewniony w przekonaniu, że jego słowa dały mi ulgę dokończył swój ruch i wsunął się we mnie do samego końca. Odrzuciłam głowę w tył, zdobiąc powietrze stłumionym jękiem. Z sekundy na sekundę jego ruchy były płynniejsze. Moje otulone subtelną warstwą potu plecy sunęły po białym prześcieradle w górę i w dół w rytmie jego pchnięć. Mój Boże, nigdy nie czułam czegoś tak niesamowitego. Jego gorący oddech otulał moją szyję i policzki. Wbiłam paznokcie w jego ramiona, a gdy syknął przeciągle, wpiłam się w jego wargi niezwykle natrętnie. Czułam, że oboje nie wytrzymamy zbyt długo. To doznanie było zbyt intensywne, szybkie, agresywne. Zayn miał pewność, że jestem już na skraju. Ten fakt i jego przyprawił o znajome konwulsje. Wygięłam plecy w subtelny łuk i odchyliłam głowę w tył gdy niebywale mocne skurcze trzymały kontrolę nad moim ciałem. Jęczałam, nie zważając na stosowność. Brunet odetchnął ciężko i wykonał ostatni ruch, który zbliżył mnie do stanu zwanego szaleństwem. Nasze bijące nieludzko serca zlały się w jedną melodię. Szybko falujące klatki piersiowe odbierały ostatek sił. Zaciśnięte w pocałunku wargi skąpiły płucom powietrza.


Perspektywa Louis'a.

Śnieg otulał natarczywie każdy drobiazg, a Harry pozostawał ów faktem niewzruszony. Siedział w sypialni nad swoim nowym szkicem i nie dopuszczał do siebie błahostek. Lubiłem patrzeć, jak oddaje się sztuce. Jak zatraca się w tym co kocha. Czasem miałem wrażenie, że zapomina o oddychaniu, a jego serce zwalnia, by pozwolić mu dokończyć dzieło. Obserwowałem wszystko z daleka, by nie mącić jego ciszy. Obiecał, że gdy skończy napijemy się razem herbaty, bez której nie potrafił zasnąć.

Zszedłem do kuchni, by wstawić wodę. Ułożyłem na metalowej tacy dwie, białe filiżanki. Czułem się szczęśliwy. Wiedziałem, że Francuz jest wszystkim, czego pragnę. Nigdy nie czułem czegoś podobnego. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, przede wszystkim. Rozumiał moje gesty i słowa, choć czasem nie znał ich dokładnego znaczenia. Zdawał się na zmysły, które kierowały go zawsze w odpowiednią stronę.


Braterstwo dusz nie ma swego końca. Nawet śmierć jest zbyt błahą, by nękać taką więź.


Wszedłem do sypialni skąpanej w świetle małych, wiszących nad łóżkiem lampek. Harry siedział na łóżku, ale nie trzymał już w dłoniach skoroszytu i ołówka. Uśmiechnął się, gdy zobaczył mnie z ulubioną herbatą. Wstał i odebrał ode mnie tacę, którą ostrożnie ułożył na blacie szafki nocnej. Znajomy aromat wypełnił pomieszczenie. Poczułem się błogo. Usiadłem na łóżku i odkryłem kołdrę dając szatynowi do zrozumienia, że potrzebuję jego bliskości. Wsunął się pod jasny materiał z niebywałą łatwością, po czym otulił mnie ramieniem. Zaciągnąłem się zapachem jego skóry i westchnąłem z ulgą.
- Jak spędzimy święta? - spytał półszeptem i wsunął koniuszek nosa w moje włosy. Zadrżałem mimo woli.
- Z Eleanor. Jej mama nie zdąży wrócić.
- Naprawdę? To przykre. - wyszeptał zachrypniętym głosem, po czym westchnął ciężko.
Było mi źle z myślą, że nasza przyjaciółka nie spotka się ze swoją rodzicielką. Nie chodziło o prezenty, czy inne świąteczne drobiazgi, a o obecność. Taki czas spędza się z bliskimi, czyż nie? To istotny aspekt, czas, w którym wszystko jest ciut bardziej magiczne niż na co dzień.
- Kolejny dzień spędzimy z moją rodziną, a wieczorem napijemy się gorącej czekolady u Liama. - kontynuowałem. - A z samego rana, 26 grudnia polecimy do Paryża, by zostać tam aż do Nowego Roku.
Harry wzdrygnął się delikatnie na moje słowa. Był zaskoczony moim planem? Nie sądził chyba, że poskąpię nam kilku dni w towarzystwie jego mamy, w otoczeniu wszystkich uroków, jakimi dysponowała stolica Francji?
- Naprawdę chcesz polecieć do Paryża?
- Oczywiście, Curly. - skinąłem głową. - Aż tak Cię to dziwi?
- Właściwie, nie. Sęk w tym, że moja mama wraz z początkiem stycznia przeprowadza się do Londynu. - powiedział na jednym tchu jakby w obawie, że zgubi gdzieś tę myśl.
- Jak to? - zmarszczyłem nos, otulając jego twarz uważnym spojrzeniem.
- Ciocia Alice zaproponowała jej pokój w zamian za pomoc przy maluchu Liam'a i Dan. Moja mama, jako że kocha dzieci, a wnuków nigdy mieć nie będzie, zgodziła się bez zastanowienia. - wyjaśnił, nakładając na usta czuły uśmiech. Ta wiadomość dała mu dużo szczęścia.
- To wspaniale, będziesz mógł codziennie ją odwiedzać.
- Tak. To cudowna rzecz.


Dublin

Perspektywa Niall'a.

Okey. Kolejny wieczór - kolejna impreza. Przestało mnie obchodzić gdzie i jak spędzam noce. Najważniejszy, by ona była obok. To nie była miłość, a raczej coś na kształt zafascynowania. Jej obecność upiększała mój tlen, jej słowa dawały mi uśmiech. Czułem powinność trzymania nad wszystkim kontroli. Spełniałem jej zachcianki, które na dobrą sprawę były również moimi. Nasze noce były nad wyraz gorące. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam kiedy ostatnio dziewczyna doprowadzała mnie do takiego stanu. Zazwyczaj to faceci byli obiektami mojego pożądania. Kobiety zdawały się grać rolę błahego odpowiednika. Teraz to Ali władała moimi myślami i nie było w tym nic, czego chciałbym się wyzbyć. Czułem, że to coś wyjątkowego, choć z boku można nadać by temu miano zwykłego romansu.


Poruszała moimi ścięgnami, jak aktor sznurkami marionetki.


- Wódkę z colą, proszę. - jej melodyjny głos uniósł kąciki moich ust z niebywałą łatwością.
Brzmi jak obsesja, prawda? Tak, była moim uzależnieniem. Ona i każda związana z nią drobnostka.
- Niall? - wyrwała mnie z natłoku myśli. Podarowałem jej czuły uśmiech. - To samo? - uniosła brwi z wyższością. Wiedziała doskonale, że jest w mojej głowie nieustannie.
- Tak. - skinąłem głową, po czym wtuliłem się w jej plecy, napawając zmysły zapachem znajomych perfum.
Wszystko w niej było po prostu idealne; sposób, w jaki malowała usta, zapach jej skóry, spojrzenie, jakim otulała moją twarz, gdy przyprawiałem jej ciało przyjemnością. Tyle że... to wciąż nie miłość.
- Chciałabym, byś kogoś poznał. - powiedziała głośno i posłała uśmiech w stronę wejścia do klubu.
Powędrowałem spojrzeniem w tym kierunku i skrzywiłem się, gdy odwzajemnił je szczupły, wysoki chłopak. Jego twarz była blada, policzki zapadnięte, a wyraźnie nakreślone brwi odciągały uwagę od przesadnie idealnego nosa. Podszedł do nas i przywitał się z Ali przeciągłym, czułym pocałunkiem. Na ten widok ugięły się pode mną kolana. Nie posądziłbym siebie o taką reakcję.
- To Max. - powiedziała z uśmiechem szatynka, gdy ich wargi niechętnie się rozłączyły.
- Niall. - mruknąłem niepewnie, a brunet skinął głową i ostrożnie uścisnął moją dłoń.
- Cieszę się, że nareszcie mogę Cię poznać. Ali odciągała to w czasie tak bardzo, jak tylko mogła. - westchnął i spojrzał na dziewczynkę, która subtelnie szturchnęła go w bok.
- Byliśmy w interesującej fazie testowania... wszystkiego. - wyjaśniła czule i spojrzała na moją twarz. Zacisnąłem wargi.
- Rozumiem. - zaśmiał się Max i spojrzał na nasze drinki.
- Jesteście znajomymi? - spytałem w końcu, opierając się o jedno z barowych krzeseł. Pocałunek był dość... intymny, potrzebowałem prawdy.
- Max to mój chłopak.
Zaraz. Że kurwa co?



***


Dobry wieczór, Kochani.
Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani długością rozdziału. Napisał się na przestrzeni... ostatnich dwóch godzin? Tak, było lekko. Cóż, zdaję sobie sprawę, że wizja seksu między kobietą a mężczyzną opisana przez lesbijkę nie jest spełnieniem Waszych marzeń, ale mimo to ufam, że jest godna Waszej uwagi.
Dziękuję za każdą opinię, każde ciepłe słowo i za to, że cierpliwie czekacie na nowe rozdziały. Kocham Was. x

twitter
ask.

16 komentarzy:

  1. Pozwól, że powstrzymam drżenie rąk. Jestem pod ogromnym wrażeniem właśnie tej sceny seksu. Jest brutalna, zdecydowana i gwałtowna, a zarazem czuła i delikatna. Nie sądziłam, że doznam takich emocji. W pewnym momencie miałam wrażenie, że to ja leżę w tym łóżku, zamiast Eleanor - potrafiłam poczuć każdy mięsień. A to wszystko przez doskonałość, z jaką dobierasz słowa. Jestem zachwycona, bo Zayn, mimo swojej męskiej dumy i nieco szczeniackiej brutalności -, okazał trochę uczucia Els. Obiecał jej nie zranić, lecz czy dotrzyma obietnicy?
    Cieszę się, że Anne przeprowadza się do Londynu. Harry będzie miał na miejscu wszystkie najważniejsze dla niego osoby. Jak Louis uwielbiam, gdy oddaje się sztuce. Potrafię wyobrazić go sobie, siedzącego niechlujnie na skraju łóżka, ze szkicownikiem i ołówkiem w dłoni, gdy włosy opadają mu na twarz, a on z półprzymkniętymi oczami kreśli kolejne kształty na arkuszach papieru. Louis zaś, swoim wyczuciem chwili, potrafi dopasować się do niego. Nie ogranicza go, nie robi wyrzutów. Po prostu jest i czerpie szczęście z tej możliwości. Są parą idealną, urodzoną po to, by być ze sobą.
    Posmutniałam nieco, kiedy okazało się, że Ali ma chłopaka. Stwierdzenie "testowanie wszystkiego" ciągle odbija się echem w mojej głowie. Niall udaje twardziela, lecz doskonale wie, głęboko w sobie, że czuje coś do dziewczyny. Czy jest za późno? Podda się, a może będzie walczył? Mam nadzieję, że nie wymyśli nic głupiego i wbrew wszystkiemu, poradzi sobie z tym wszystkim.
    Dziękuję Ci z tego miejsca za umilenie niedzielnego wieczoru, gdy jutro z rana zaczynam pracę. Dziękuję też za obecność i wsparcie nawet, gdy nie wiem, że go potrzebuję. Dziękuję za milczenie i rozumienie się bez słów, jak to stwierdziła Eleanor. Życzę weny, chęci, czasu i uśmiechu - by pisało Ci się szybko i lekko. Kocham. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba muszę się przyzwyczaić, że zawsze, ale to zawsze po każdym kolejnym rozdziale nie będę wiedziała co napisać, nie będę w stanie dobrać słów, które opisałyby moje uczucia względem Twoich słów. Najlepsze polskie opowiadanie. Mówię to z całkowitą pewnością. Uwierz mi. Ujmujesz mnie każdym zdaniem, każdym bohaterem, każdą sytuacją, którą opisujesz. Nie mogę wyjść z oszołomienia. Zayn i Eleanor - muszę przyznać, że mnie tym zadziwiłaś całkowicie. Jak bodajże pisałam pod poprzednim rozdziałem, miałam nadzieję, że Eleanor mimo wszystko nie będzie chciała bliskiego kontaktu z Zaynem, że będzie trzymać dystans, że nie zaufa mu na tyle, bo po Nim spodziewałam się czegoś takiego, ale jak widać myliłam się i to bardzo. Mam nadzieję, że Zayn dotrzyma obietnicy. Nie radzę mu postąpić inaczej. Wyczekuje dalszego rozwoju tej sytuacji. Jestem strasznie zaintrygowana.
    U Harry'ego i Louisa jak widać wszystko w najlepszym porządku. Cieszy mnie to. Raduje mnie ich szczęście. Jestem w ich więzi zauroczona. Pięknie to wszystko opisujesz. A Niall - zaniemówiłam szczerze mówiąc. Czytając końcówkę poczułam jakby tymi słowami wypowiedzianymi przez Ali, Niall dostał w twarz. Został.. wykorzystany? Jestem pewna, że zabolało go to dość mocno. Jestem ciekawa co dalej.
    Słońce, nie truję Ci więcej. Wiesz, że uwielbiam Twe słowa, że uwielbiam Ciebie. Czaruj Nas jak najdłużej. Wany Ci życzę, kochana. Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy10:30 PM

    nie mogę oddychać

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem na siebie tak wściekła jak to tylko możliwe. Nie komentowałam żadnego Twojego rozdziału od bardzo, ale to bardzo długiego czasu, choć starałam się czytać wszystko regularnie. Jestem okropna wiem... Cóż, ten rozdział, te odczucia z nim związane i te uniesienia przepełnione uczuciem, którego ja sama potrzebuję są idealnie, zresztą jak zawsze. Zayn wraz Els od jakiegoś czasu byli dla mnie podejrzani, a ostatnie rozdziały mnie do tego przekonały. To skrywane uczucie było takie... inne, ciekawe. Piękność miłości, która wiąże Louis'a i Hazzę już mnie nie zaskakuje, a to dzięki Tobie. Są świetni ze sobą, obok siebie, po prostu są cudowni. Jeśli wysyłasz ich gdziekolwiek osobno nie czyta się wtedy o nich z taką magią jak są razem, ale to tylko takie moje spostrzeżenia. Na sam koniec zostawiam sobie ocenę Niall'a i dziewczyny, która teraz naprawdę i to bardzo mnie zaskoczyła. Jak to ona ma chłopaka?! Blondyn dochodzi to wniosku, że wszystko co robi z nią jest dobre i chce o wiele więcej, a ona przedstawia mu chłopaka. Oh, Niall... Mam nadzieję, że jednak coś z tej sytuacji wyjedzie mu na dobre, taka mała, skryta nadzieja.
    Przepraszam za moją nieobecność w Twoim życiu jak i we wszystkim. Pamiętaj, że wciąż Cię kocham i nawet nie zamierzam przestać. Tęsknota za Tobą mnie ogranicza, bardzo... Twój Hazz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy2:16 PM

    Szczerze to ja nie wiem co powiedzieć. Ciągłe powtarzanie się jest mało oryginalnym pomysłem, lecz nic na to nie poradzę. Jesteś niesamowita. Czytając"Minty Monday" czuję się jakbym sama tam była. Jakby to była po części moja historia. Hmm jest to wszystko tak napisane, ze osoba czytająca chce więcej i więcej. Potrafisz tak dobierać słowa. Zgadzam się z Justine Avenue I Cassie Mint "Niall udaje twardziela" "Niall dostał w twarz." to dobre okraślenia. Hmm Uwielbiam Twoje słowa. Nie myślałaś o wydaniu ksiązki?? ;) (Na pewno bym kupiła)
    Pozdrawiam Alex xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa. Wpadłam dzisiaj przez przypadek na Twój blog i to chyba najlepsza rzecz, jaką zrobiłam do tej pory, naprawdę. Dzięki Tobie, poniedziałek, który zaczął się od wizyty na pogotowiu, stał się.. Miły? Uwielbiam Cię, dziewczyno.. JESTEŚ NIESAMOWITA!


    Jeśli znalazłabyś chwilę czasu, zapraszam do siebie :) http://a-love-story-of-larry-stylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. hej chciała bym cię poinformaowac o nominacji do Liber Award wiecej informacji na moim blogu http://thissongisforyoularry.blogspot.com/2012/11/rozdzia-8.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewcia9:18 PM

    Czytając Minty Monday mam wrażenie, że to wszystko przychodzi Ci z niebywałą łatwością. Zupełnie jakbyś była zaprogramowana na pisanie doskonałych opowiadań pod każdym względem :) Z niecierpliwością czekałam na ten rozdział i będę czekać na następny, następny i następny... Jeśli któregoś pięknego dnia wydasz książkę, obiecuję, że będę pierwszą osobą w kolejce po nią.
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny. Xxxxx

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy11:43 AM

    genialny rozdział, i wgl. podziwiam Cię bardzo, nie tylko za MM ale za twoją całą osobę. xx @swag_swagCURLY . ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak zwykle doskonałe x

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy6:52 PM

    rozdział jak zwykle cudoowny. z niecierpliwoscia czekam na nastepny. mam nadzieje, ze ukaze sie juz w krotce ;> jesli masz jakies opowiadania,one shoty,fanfiction to bylabym wdzieczna gdybys tez je dodawala albo chociazby zaczela pisac, bo masz na prawde wielki talent do tego. oczywiscie do niczego nie namawiam, tylko zaloze sie, ze gro osob potwierdzi moje zdanie ;) pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny blog. Cały weekend spędziłam na czytaniu całej historii od samego początku. Postanowiłam również nominować ten blog do Liebster Award. Więcej na http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Black1:42 PM

    Przeczytałam całą historię od początku dzisiaj. Nadal nie jestem pewna jak skomentować to opowiadanie. Nie komentowałam żadnego wcześniejszego rozdziału, gdyż nie widziałam w tym sensu. Blog jest cudowny. Rozkoszowałam się każdym słowem i nie chciałam poświęcać nawet chwili na to by napisać komentarz pod jakimś starym rozdziałem. Umiesz świetnie bawić się słowami, a obecne rozdziały z sezonu 3 są cudowne. Widać, że są bardziej dopracowane. Zdjęcia, myśli wklejone pomiędzy akapity tekstu, opisywanie każdego drobnego detalu. To wszystko sprawia, że nawet bardziej niż w poprzednich sezonach, czuję jakbym stała obok i patrzyła n to wszystko. Czasem wręcz czuję, że sama jestem tą postacią, że sama odczuwam to co oa i znajduję się w tym samym miejscu.
    Podoba mi się również opisnie relacji pomiędzy Harry'm a Louis'em. Nic nie jest zbyt nagłe. Wszystko jest napisane pięknie, a opisy ich uczuć względem siebie są wzruszające. Czytając ich dialogi czuję, że są to rozmowy, które są tak normalne i rzeczywiste, że mogłabym je usłyszeć w codziennym życiu, a zarazem czytam je tak czy inaczej z zaprtym tchem. Niezwykłe uczucie.
    Przygody pozsotałych bohaterów również są wciągające i nie czuję się zawiedziona tym co się dzieje wokół głównej pary. Mam wrażenie, że każde drobne wydarzenie było przemyślane przez Ciebie, że to wszystko było już zaplanowane od dawna i nie ma tu jakiś bardzo pochopnych decyzji i diametralnych zmian, które by sprawiały, że gubię się w historii. Wszystko dzieje się w idealnym tempie. Nic nie jest wymuszone. Wszystko jest tam gdzie być powinno.
    Ujęłaś mnie całą tą historią, każdym zdarzeniem, opisem i bohaterem. Jesteś cudowna w pisaniu i dziękuję, że ciągle to robisz. Wiem, że to może być trochę długawy komentarz, ale chciałam opisać moje wrażenia odnośnie całości opowiadania.
    Co do rozdziału to przyznaję, że również mnie urzekł i czekam na więcej. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Znalazłam czas, odłożyłam wszelkie inne rzeczy i udało mi się nadrobić to wspaniałe opowiadanie, z czego jestem niezwykle zadowolona! Hej, nie masz sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o scenę seksu, jest napisana świetnie. Czułam te wszystkie emocje, niezwykłą namiętność i porządnie gdzie miała miejsce także delikatność. Urzekasz mnie za każdym razem, jeśli o opisy sytuacji, robisz to rewelacyjnie. Uwielbiam czytać momenty jakie poświęcasz Louisowi oraz Harry'emu, zdają się oni być tak... pasujący do siebie. Lubię te ich wewnętrzne rozterki, myśli czy analizy. Annie zawita w Londynie? To dobrze, Hazz będzie mógł spędzać więcej czasu z tak bliską i ważną mu osobą. Jeśli chodzi o Nialla, wydaje mi się, ze on kłębi w sobie jakieś uczucia do Ali. Testowanie wszystkiego... hmm, proszę oto Horan padł tego ofiarą. Dziwie się Ali, że tak wykorzystała Irlandczyka, rany co on musiał poczuć słysząc słowa dziewczyny mówiącej, że Max to jej chłopak, to okropne. I nawet jeśli Niall będzie udawał twardego, na pewno go to zrani. Wyjechał do Dublinu by móc odpocząć, żyć a spotkało go coś takiego... Jestem ciekawa jak to się potoczy. Dziękuję za umilenie mojego czasu i życzę sporo weny oraz chęci! ;)
    Zapraszam również na nowe opowiadanie mojego autorstwa.
    under-the-black-wings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż wstyd się przyznać jak długo zabrało mi skomentowanie tego i kolejnych rozdziałów. i o ile na początku mogłam się tłumaczyć awarią komputera, to w ostatnich dniach już tylko lenistwem... Co najmniej tydzień miałam otwarte trzy kart z trzema kolejnymi częściami i codziennie zabierałam się za pisanie, ale ostatecznie kończyło się na tym, że sobie jeszcze raz je przeczytałam... Nie cierpię mieć zaległości. Potem jest mi dwa razy trudniej się zmotywować. Przepraszam więc za to opóźnienie, bo akurat twoje cudowne opowiadanie nie zasługuje by sobie odpuścić komentarz. Tak wiec rozdział 9, 10 i jedenaście przeczytanie już sama nie wiem ile razy (dużo) i mam nadzieję, że uda mi się napisać pod każdym choć kilka zdań. Ten komentarz pewnie będzie najdłuższy ze względu na to, że czułam potrzebę wytłumaczenia się ;)

    Brutalność Zayna i mnie porwała... Nie dziwię się Els. A delikatność i czułość, które się pojawiły wręcz zwaliły mnie z nóg :)
    "Nie zrobię Ci krzywdy. Już nigdy. Obiecuję." Te kilka słów wystarczyło, by łza zakręciła się w oku... I naprawdę nie wiem jak to się stało, ale i ja miałam problemy z oddychaniem...
    Uwielbiam patrzeć na Harry'ego oczami Louisa. Pojawia się wtedy taka magia, którą tylko ty potrafisz opisać. Ich wspólne chwile są tak zwykłe, że aż piękne...
    Niall... Sama nie wiem, czy cieszyć się z jego szczęścia, czy może martwić tym co ona najlepszego wyrabia... Ups ;) Chyba nie powinnam tego wiedzieć po tym rozdziale ;) Gdy pierwszy raz go przeczytałam coś innego pojawiło się w mojej głowie. Wtedy martwiłam się tym, że poznał dziewczynę, która go oszukała i pewnie poleciałyby jakieś epitety w jej stronę... No ale jaj już wspominałam jestem już po lekturze dwóch następnych rozdziałów i wiem trochę więcej :)
    Piszesz cudownie i pewnie powtarzam co komentarz to jak bardzo jestem zachwycona każdym kolejnym rozdziałem.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń